Filiżanka małej czarnej bądź gorącej czekolady, a do tego ciastko lub lody. To jedna z propozycji kawiarni ‘Barbra’ prowadzonej przez Panią Barbarę Łosiowską. To kameralne miejsce położone w centrum Gdowa, w rynku na pierwszym piętrze, jest kolejnym przystankiem na naszej kulinarnej mapie gminy Gdów.
MG: Pochodzi Pani z Krakowa. Skąd pomysł na biznes w Gdowie?
BŁ: Tak naprawdę moja przygoda rozpoczęła się od firmy kosmetycznej Avon. Mieszkam w Krakowie, i tam działałam jako menadżer sprzedaży właśnie tej firmy kosmetycznej. Prawie 10 lat temu poproszono mnie w Avonie, abym poprowadziła biuro okręgowe na tym terenie. Wiązało się to z założeniem własnej działalności. Miałam wprowadzić Avon do Gdowa, Niepołomic, Biskupic i Kłaja. Zaryzykowałam, i dziś wiem, że to był właściwy krok. Gdów znałam tylko z przejazdów, bowiem mój mąż pochodzi z gminy Łapanów, więc czasami przejeżdżaliśmy przez Gdów.
MG: Dziś obok Avonu prowadzi Pani kawiarnię. Jakie były początki?
BŁ: Pewnego dnia dwie kobiety, bardzo eleganckie, z neseserami, laptopami zapytały mnie na rynku w Gdowie, gdzie mogą iść na kawę. Nie wiedziałam co im odpowiedzieć, bo Merlot, który potem się otworzył był jeszcze w remoncie. To mi uświadomiło, że nie ma takiej kawiarni, że jest miejsce na nowy biznes. Jestem w branży gastronomicznej prawie 30 lat, skończyłam technikum gastronomiczne, pracowałam w dobrych hotelach i restauracjach, więc pewne doświadczenia miałam. Był wtedy wolny lokal koło mojego z Avonem. Na szczęście ten lokal miał też taras, choć ciężko było nazwać to tarasem, istniało miejsce, które można było dobrze zagospodarować I to mnie przekonało. Dziś taras jest moim oczkiem w głowie. Sama dbam o rosnące tam kwiaty, zazwyczaj mamy 3-4 kompozycje roślin w roku. Ale wracając do tematu, był to rok 2008. Później w 2012 otworzyliśmy kolejne 2 sale. To było przed Euro. Mieliśmy miejsce gdzie można było wspólnie kibicować. I w ubiegłym roku, zwolniły się kolejne dwie sale po szkole językowej, tam otworzymy tzw. sale klubowe. Teraz Barbra z Avonem jest na całej górze.
MG: Co oznaczają sale klubowe?
BŁ: W nich jest trochę inny klimat niż w tych salach kawiarnianych. Na spotkania np. dla młodzieży. Będzie można tam grać w mały bilard, w karty, gry, będzie TV. Chciałabym, aby było takie miejsce gdzie młodzi ludzie będą się mieli gdzie spotkać. Coś zostało mi w genach, bo tata prowadził Dom Kultury, i ja też chciałam w jakiś sposób dać możliwość młodzieży spędzania czasu wolnego. Mamy nadzieję, że te sale uda otworzyć się już w przyszłym roku.
MG: Czy organizuje Pani imprezy zamknięte?
BŁ: Tak, organizujemy kameralne spotkania, imieniny, urodziny, spotkania klasowe. Ostatnio nawet dostałam zapytanie o zorganizowanie wesela. Trochę mnie to zaskoczyło, bo nie mamy jednej dużej sali, ale 5 małych z tarasem. Zobaczymy czy przyjęcie dojdzie do skutku. To świeża sprawa. Jak robimy imprezę zamkniętą, gdzie musimy podać gorący posiłek, mamy zaprzyjaźnioną i sprawdzoną firmę cateringową.
MG: Czy Państwo pieką na miejscu ciasta?
BŁ: Nie, sami przygotowujemy świeże sałatki, soki świeżo wyciskane oraz kilka dań fast foodowych. Ale jeśli chodzi o ciasta bierzemy z sześciu cukierni. Każda w czymś się specjalizuje, my wybieramy to co mają najlepszego. Korzystamy z lokalnych cukierni, dwie z nich są z Gdowa.
MG: Proszę nam powiedzieć skąd nazwa Barbra?
BŁ: Barbra Streisand to moja ulubiona piosenkarka. Sama mam na imię Barbara, ale wydawało mi się to trochę trywialne, więc zostałam przy Barbra. Niektórzy mogą mieć skojarzenie: bar z biustonoszem bar-bra, bo bra to po angielsku biustonosz. Miałam też inne pomysły, ale głównie ze względu na moje zamiłowanie do pani Barby Streisand została ta propozycja.
MG: Kto do Państwa przychodzi?
BŁ: Różnie, przekrój naszych klientów jest naprawdę szeroki. Przychodzi młodzież szkolna, aby cos przegryźć po lekcjach, najczęściej na hot dogi czy hamburgery. Jest też młodzież starsza, która chce posiedzieć z kolegami niekoniecznie u siebie w domu. Nie brakuje rodziców z dziećmi, ale są też seniorzy. Nie podejrzewałam nawet, że w Gdowie odwiedzać nas będzie tylu obcokrajowców. Jest kilka osób, które są rezydentami, tzn. mają żony Polki. I kiedy tu przyjeżdżają często przychodzą do naszej kawiarni. Wtedy przydaje nam się znajomość języków obcych. W związku z tym, że nasza kawiarnia mieści się nad gabinetem ginekologicznym, często zaglądają przyszłe mamy. Widzę, że zmieniają się przyzwyczajenia, coraz więcej osób wychodzi z koleżankami, kolegami właśnie do kawiarni. Jeszcze jedną grupę klientów stanowią osoby, które korzystają z naszej oferty na wynos, np. biorą kawę i pędzą do pracy.
MG: Nie widziałam nigdzie ulotek ani Pani reklamy..
BŁ: Nie reklamujemy się specjalnie, najwięcej klientów mamy z poleceń. Wierzę w siłę rekomendacji. Ważna jest obsługa, jakość i dobra cena. Zadowolony klient do nas wraca i jeszcze przyprowadza nowe osoby. To u nas działa.
MG: A co najchętniej ludzie kupują?
BŁ: Ciężko powiedzieć, w zależności od dnia, czasem idą same kawy, innym razem przy meczu schodzą piwa. Jest dzień na lody, ale też np. tylko hamburgery. Ludzie doceniają, że mamy prawdziwy ekspres, robimy dobre kawy, a do tego opcja na wynos sprawia, że kawa naprawdę fajnie się sprzedaje.
MG: Czy pracując w kawiarni, gdzie kuszą słodkości można spotkać klientów dbających o linię?
BŁ: Oczywiście. Właśnie z myślą o nich w ubiegłym roku wprowadziliśmy więcej pozycji tzw. fit, są to właśnie sałatki, które robimy na bieżąco, soki świeżo wyciskane, koktajle owocowe i lemoniady.
MG: Czy można przyjść do Was także z małym dzieckiem?
BŁ: Zapraszamy. Nie licząc menu, z którego zawsze coś mama wybierze dla swej pociechy, próbujemy dać rodzicom możliwość spokojnego porozmawiania. Dzieci dostają kredki, kartki, malowanki, to je wciąga na jakiś czas. Możemy też puścić bajki, i to co dzieci uwielbiają, dostają od nas jakieś nagrody.
MG: Dziękuję za rozmowę, i życzę wielu zadowolonych gości.
BŁ: Dziękuję.
rozmawiała: Iwona Warchał
[Not a valid template]
zdjęcia:Kawiarnia Barbra