Ochotnicza Straż Pożarna w Gdowie. Jedna z najstarszych w Małopolsce. Prężnie działająca jednostka wpisana do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego. Bogata w nowoczesny sprzęt i wspaniałych druhów gotowych nieść pomoc każdemu i o każdej porze. Ponad 130-letnią działalność dokumentuje kronika. Jedna, ale za to bardzo obszerna.
Licząca 573 strony, jest wspaniałym źródłem wiedzy o losach straży i zmieniającego się otoczenia. Bez zmian pozostaje tylko sposób dokumentacji – wszystko jest skrupulatnie opisywane, wzbogacone fotografiami i wycinkami z gazet. Interesująca lektura na niejeden wieczór.
Jej zapisy przeglądamy pod okiem Zbigniewa Gumułki – od 2010 r. prezesa OSP, radnego gminy (od 2006 r.), sołtysa (od 2003 r.), a przede wszystkim mieszkańca Gdowa, od 16. roku życia ściśle związanego ze strażą.
Prezes dostojnie otwiera grubą, obitą czerwoną skórą księgę. Nasze spotkanie w strażnicy nie należy do krótkich, z każdą kolejną stronicą jesteśmy ciekawi coraz bardziej i bardziej. Rozpoczyna się opowieść o historii gdowskiej straży. Jak się okazuje, jednostka jest o rok starsza niż do tej pory sądzono.
– Bardzo ucieszyła nas wiadomość o odnalezieniu w 2006 r. w lwowskim archiwum w klasztorze dokumentacji potwierdzającej powstanie straży pożarnej w Gdowie. Do tej pory sądziliśmy, że nasza jednostka powstała w 1891 r., bo taka data widniała na sztandarze. Na podstawie lwowskich dokumentów staliśmy się o rok starsi i od tamtej pory datujemy powstanie naszej jednostki na 18 lipca 1890 r. Mamy zatem 134 lata. Kopia dokumentu, do którego udało nam się dostać, wyraźnie mówi o tym, że straż zarejestrowano w Wiedniu – mówi Gumułka, wymieniając założycieli OSP: Józefa Ślusarczyka – naczelnika poczty, Jakuba Zastawniaka – wójta, Józefa Morawieckiego – miejscowego lekarza, a także Wiktora Hebdę, Stanisława Fihausera, Rudolfa Sockiego i Pawła Kowala. W tym czasie druhowie dysponowali ręczną sikawką otrzymaną od społeczeństwa. W czasie wojny przyszło ją obsługiwać żeńskiej drużynie.
Kronika zaczęła się zapełniać wpisami od roku 1976, w związku z rozpoczęciem budowy obecnej remizy.
– Sztandar z 1911 r. miał dużo szczęścia – znajdował się w prywatnym domu i to go uratowało przed zniszczeniem w czasie wojen. Odnowiliśmy go w 2017 r. na Wawelu. Wisi dziś w gablotach, podobnie jak nowy – nadany z okazji 100-lecia straży 30 czerwca 1991 r. O starych kronikach nic jednak nie wiemy. Czy były pisane i jaki był ich los – nie wiadomo. Początkowe strony kroniki, którą posiadamy, mówią o powstaniu Gdowa i straży. Pierwsze wpisy, aż do początku lat 90-tych, robił Jan Danek. Po nim kronikarzami byli między innymi: Bronisław Kuc, Andrzej Ciulemba i Józef Pieprzyk. Obecnie Sylwia Więcław pisze w swoim domu drugą kronikę, zawierającą aktualne wydarzenia. Prowadzimy też od 1979 r. Złotą Księgę, w której znajdziemy wpisy z okazji jubileuszy oraz życzenia od osób i delegacji, które licznie odwiedzają naszą jednostkę. Wśród archiwalnych fotografii są m.in. zdjęcia żeńskiej drużyny z 1928 r. na tle obecnego budynku Krakowskiego Banku Spółdzielczego, który w tamtym czasie był siedzibą naszej straży. W tym samym miejscu sfotografowano także 6 lat później naszą męską drużynę. Pamiątką po tych czasach jest tablica na ścianie banku. Wielu z druhów kolejnych pokoleń dorosłe życie związało ze strażą. W czynie społecznym pomagało w pracach przy budowie remizy, ogrodzenia i zagospodarowaniu otoczenia. Mamy do tych zdjęć ogromną sympatię, są bardzo dobrej jakości. Smuci tylko, że wielu osób, które są na nich, nie ma już wśród nas. A szkoda, bo byli bardzo dobrymi ludźmi, wrażliwymi na głos syreny. Wyposażenie i samochody, które stoją w boksach są o niebo lepsze od tych, którymi dysponowali nasi poprzednicy. W piwnicy jest małe muzeum strażackie i doskonałe miejsce do spotkań. Tu także nasze KGW prowadzi warsztaty kulinarne i znajdują się liczne pamiątki. Remonty wykonane przez druhów niewątpliwie poprawiły warunki, w jakich wszyscy działamy. Dziś nasi poprzednicy wyjeżdżaliby do innych wydarzeń, bo zmieniła się działalność naszej jednostki. Dawniej głównie gaszono pożary, obecnie większość akcji to walka z miejscowymi zagrożeniami. Mogę powiedzieć, że Ochotnicza Straż Pożarna działa na tym polu niemal jak zawodowa. Wszystko, co robi jest oczywiście skrupulatnie dokumentowane.
– Bardzo ucieszyła nas wiadomość o odnalezieniu w 2006 r. w lwowskim archiwum w klasztorze dokumentacji potwierdzającej powstanie straży pożarnej w Gdowie. Do tej pory sądziliśmy, że nasza jednostka powstała w 1891 r., bo taka data widniała na sztandarze. Na podstawie lwowskich dokumentów staliśmy się o rok starsi i od tamtej pory datujemy powstanie naszej jednostki na 18 lipca 1890 r. Mamy zatem 134 lata. Kopia dokumentu, do którego udało nam się dostać, wyraźnie mówi o tym, że straż zarejestrowano w Wiedniu – mówi Gumułka, wymieniając założycieli OSP: Józefa Ślusarczyka – naczelnika poczty, Jakuba Zastawniaka – wójta, Józefa Morawieckiego – miejscowego lekarza, a także Wiktora Hebdę, Stanisława Fihausera, Rudolfa Sockiego i Pawła Kowala. W tym czasie druhowie dysponowali ręczną sikawką otrzymaną od społeczeństwa. W czasie wojny przyszło ją obsługiwać żeńskiej drużynie.
Kronika zaczęła się zapełniać wpisami od roku 1976, w związku z rozpoczęciem budowy obecnej remizy.
– Sztandar z 1911 r. miał dużo szczęścia – znajdował się w prywatnym domu i to go uratowało przed zniszczeniem w czasie wojen. Odnowiliśmy go w 2017 r. na Wawelu. Wisi dziś w gablotach, podobnie jak nowy – nadany z okazji 100-lecia straży 30 czerwca 1991 r. O starych kronikach nic jednak nie wiemy. Czy były pisane i jaki był ich los – nie wiadomo. Początkowe strony kroniki, którą posiadamy, mówią o powstaniu Gdowa i straży. Pierwsze wpisy, aż do początku lat 90-tych, robił Jan Danek. Po nim kronikarzami byli między innymi: Bronisław Kuc, Andrzej Ciulemba i Józef Pieprzyk. Obecnie Sylwia Więcław pisze w swoim domu drugą kronikę, zawierającą aktualne wydarzenia. Prowadzimy też od 1979 r. Złotą Księgę, w której znajdziemy wpisy z okazji jubileuszy oraz życzenia od osób i delegacji, które licznie odwiedzają naszą jednostkę. Wśród archiwalnych fotografii są m.in. zdjęcia żeńskiej drużyny z 1928 r. na tle obecnego budynku Krakowskiego Banku Spółdzielczego, który w tamtym czasie był siedzibą naszej straży. W tym samym miejscu sfotografowano także 6 lat później naszą męską drużynę. Pamiątką po tych czasach jest tablica na ścianie banku. Wielu z druhów kolejnych pokoleń dorosłe życie związało ze strażą. W czynie społecznym pomagało w pracach przy budowie remizy, ogrodzenia i zagospodarowaniu otoczenia. Mamy do tych zdjęć ogromną sympatię, są bardzo dobrej jakości. Smuci tylko, że wielu osób, które są na nich, nie ma już wśród nas. A szkoda, bo byli bardzo dobrymi ludźmi, wrażliwymi na głos syreny. Wyposażenie i samochody, które stoją w boksach są o niebo lepsze od tych, którymi dysponowali nasi poprzednicy. W piwnicy jest małe muzeum strażackie i doskonałe miejsce do spotkań. Tu także nasze KGW prowadzi warsztaty kulinarne i znajdują się liczne pamiątki. Remonty wykonane przez druhów niewątpliwie poprawiły warunki, w jakich wszyscy działamy. Dziś nasi poprzednicy wyjeżdżaliby do innych wydarzeń, bo zmieniła się działalność naszej jednostki. Dawniej głównie gaszono pożary, obecnie większość akcji to walka z miejscowymi zagrożeniami. Mogę powiedzieć, że Ochotnicza Straż Pożarna działa na tym polu niemal jak zawodowa. Wszystko, co robi jest oczywiście skrupulatnie dokumentowane.
– Wyjeżdżamy na targi pożarnicze, turnieje sikawek konnych w całej Polsce. Jest nas dużo w gminie Gdów i powiecie wielickim, ale także w województwie, Polsce i za granicą. Oczywiście wszędzie zabieramy ze sobą strażackie maskotki. Tylko czasu jakby coraz mniej – na działanie, na odpoczynek, na wycieczki. Choć akurat nasze wycieczki to już zupełnie odrębne historie, które wypełniłyby niejedną kronikę… Bierzemy udział w turniejach barbórkowych i wiedzy pożarniczej MDP. Był I Wojewódzki Zlot Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych, a potem w 2021 r. i dwa lata później takie zloty były w Gdowie, co nas bardzo cieszy. Sami chętnie bierzemy udział w tego typu wydarzeniach, bo to integruje środowisko strażackie – podkreśla prezes Gumułka.
Gdy przy oglądaniu kroniki zerkamy na fotografie z Zawodów Wojewódzkich w Krakowie w 1987 r., na twarzy pana Zbigniewa pojawia się uśmiech. – Musieliśmy się zadowolić drugim miejscem. Przegraliśmy o jedną sekundę – wspomina.
Na fotografiach, niezależnie od roku, jest dużo młodzieży i dzieci. To bardzo dobrze wróży dla przyszłości jednostki, ale jak zauważyliśmy, sprawia także wielką radość prezesowi straży.
– Proszę zerknąć na tę stronę. To archiwalny wycinek prasowy, na którym nasz młody druh Damian omawia w sali kolumnowej Parlamentu RP wpływ młodzieżowych drużyn pożarniczych na kształtowanie postaw społecznych. Ten sam druh zresztą ostatnio wraz z druhem Andrzejem wbiegli po schodach na 52 piętro najwyższego budynku w Unii Europejskiej – Varso Tower w Warszawie, znajdując się wśród 800 zawodników, którzy startowali w zawodach i zameldowali się na mecie. Najnowsze fotografie są już pamiątkami po Olimpiadzie Dziecięcych Drużyn Pożarniczych w Wieruszowie w województwie łódzkim. Mimo niesprzyjającej aury, naszej drużynie udało się zdobyć wspaniałe medale, piękny puchar i nagrody. Często nasza jednostka zaprasza do siebie dzieci i młodzież, by pokazać im straż od środka. Prezentujemy sprzęt, samochody, meleksy, umundurowanie, zwiedzamy budynek, zapraszamy do „wioski strażackiej” gdzie w formie zabawy mogą poznać, na czym nasza polega praca strażaka. Jest też czas na wspólne gry, zabawy integracyjne i sprawnościowe. Nasi strażacy potrafią nie tylko gasić pożary, ale jak trzeba, zorganizują imprezę, festyn i nie tylko. W połowie czerwca tego roku zaprosiliśmy na Piknik Strażacki dla dzieci przy remizie. Druhowie zadbali, by czekała moc atrakcji. Zdjęcia z tych działań także znajdziemy na stronach kroniki. To bardzo aktualne fotografie, ale za jakiś czas będą już obrazować wydarzenia archiwalne – słusznie zauważa pan Gumułka.
Spotkanie z prezesem gdowskiej straży i lektura obszernej kroniki były bardzo przyjemne. Utwierdziły w przekonaniu, że kroniki i sztandary nie wyszły z mody. Są namacalnym dowodem prężnej działalności organizacji. Ani pierwszy komputer, który pojawił się w gdowskiej remizie w 2004 r., ani kolejne, czy bardzo dobrze prowadzony strażacki fanpage na Facebooku nie stanowią konkurencji dla świetnie znanych, poczciwych kronik, wypełnionych skrupulatnie odręcznym pismem, wzbogaconych fotografiami i wycinkami prasowymi. To niemal symbole wartości, które zrzeszają ludzi. To wokół nich gromadzi się młode pokolenie, by rozpocząć nowe rozdziały działalności. Pozostaje tylko życzyć powodzenia, jak najwięcej czasu wolnego, niezbędnego, by pracować społecznie i wytrwałości w dążeniu do celu. Tego więc życzymy, przeglądając dalej bogatą kronikę gdowskiej straży, od której lektury oderwać się nie można.
Maria Jelonek-Bankowicz