Choć Światowe Dni Młodzieży za nami, wciąż jeszcze żyjemy tym co wydarzyło się parę dni temu. Prawdopodobnie na każdym z nas, kto w jakikolwiek sposób zetknął się z ŚDM, wiele rzeczy zrobiło wrażenie, wzbudziło szczególne uczucia i emocje. Najbliżej naszych gości byli wolontariusze i rodziny, które przejęli przyjezdnych pod swój dach. I właśnie z tymi rodzinami o otwartych sercach i drzwiach, dziś wspominamy naszych gości.
Jedna z mieszkanek Wieńca, która gościła pełnoletnich Włochów mówi tak: „Super chłopaki, żadnych zastrzeżeń. Jedli co im podałam, bardzo punktualni, jak powiedzieli, że śniadania o 8-ej, to za minutę ósma siadali przy stole. Ani chwili nie żałowaliśmy, że zdecydowaliśmy się przyjąć ich do naszego domu”.
Pani Agnieszka z Jaroszówki śmieje się, że dostała z rodziną zaproszenie do Włoch od jednej z dziewczyn, a nawet od jej taty, który przekazał zaproszenie telefonicznie. Zapytana o komunikację mówi, że nie było dużych problemów, trochę po angielsku, a trochę dzięki pomocy tłumacza w Internecie. „Pielgrzymi okazywali swą wdzięczność często, raz dziewczyny napisały mi w tłumaczu, że moje kanapki, które robiłam im na drogę do Krakowa, ratują im życie. To bardzo miłe”.
„Czas, w którym gościliśmy pielgrzymów z Portugalii w naszym domu był niesamowity. Dzięki ich obecności ŚDM nie były tylko wydarzeniem śledzonym za pośrednictwem mediów a prawdziwym emocjonalnym i duchowym przeżyciem”.- mówi pani Monika z Gdowa
Pani Magdalena, także mieszkanka Gdowa, dodaje: „W naszym domu gościliśmy grupę 10 kobiet z Portugalii. Atmosfera była super. Bardzo szybko udało nam się nawiązać nić przyjaźni mimo tego, że porozumiewaliśmy się w języku angielskim. Chcieliśmy pokazać polską gościnność z jak najlepszej strony i mamy nadzieję, że to się udało”.
”Mieliśmy fantastycznych gości z bardzo pozytywną energią. Dobrze mówią po angielsku więc każdego dnia mogliśmy porozmawiać, pożartować. Nasi goście / przyjaciele z Włoch to Don Antonio (ksiądz) i studenci Carlo i Pietro. Naprawdę bardzo miło spędziliśmy czas”- tak podsumowuje miniony tydzień jedna z rodzin z Bilczyc.
Panie tłumaczki, które pomagały porozumieć się mieszkańcom gminy z gośćmi, opowiadały nam, że częstym pytaniem wśród pielgrzymów było Gdzie jest sklep z pamiątkami z Gdowa i z Polski?
Wszyscy, z kim rozmawialiśmy zgodnie mówią, że przyjęliby pielgrzymów jeszcze raz, wyrażają się o swoich gościach w samych superlatywach, podkreślając ich radość z życia, ekspresję w wyrażaniu uczuć i okazywaną wdzięczność. Jedyna kwestia, która różniła wypowiedzi gospodarzy, to jedzenie. Z rozmowy wyłoniły się trzy grupy pielgrzymów: ci, którzy jedli wszystko co było podane na stole, włączając w to dania typowo polskie i nasze wędliny. Druga grupa, to ci którzy jedli przygotowane dania, jednak były one robione „pod nich”, jak np. u pani Anny, która Włochom gotowała makarony z różnymi sosami, bo nie byli skłonni próbować naszych smaków. I trzecia grupa gości, to ci którym serwowano nasze potrawy, jednak ich nie jedli. Np. przy śniadaniach nie kosztowali wędlin ani serów, pozostając przy znanych im dżemach i słodkich bułkach. Jednak brak chęci otwarcia się na polskie jedzenie nie rzuciło cienia na wrażenia z wizyty.
Także Waszą radość ze spotkania z młodzieżą ze świata widać na naszym Fb, gdzie znaleźliśmy m.in. taki komentarz pod zdjęciem rodziny z pielgrzymami: Bardzo się cieszymy, że mogliśmy poznać tą grupę ludzi. Oni są wspaniali!!
Zapraszamy do naszej, a właściwe Waszej fotogalerii. Przedstawiamy zdjęcia czytelników z pielgrzymami, których gościli w swoich domach.
[Not a valid template]