Zapraszamy na rozmowę z poetką z Pierzchowa, Panią Stanisławą Michałek. Wybrane wiersze Pani Stanisławy zostały opublikowane w tomiku „Słowa o życiu” wydanym w 2014 roku.
MG: Od jak dawna mieszka Pani w Pierzchowie?
SM: Od zawsze, tu się urodziłam, 3 lata chodziłam tu do szkoły, potem do Książnic, i rok do Gdowa do liceum. Całe życie mieszkam w Pierzchowie. Po szkole pomagałam rodzicom w gospodarstwie. W tamtych czasach, nie liczyła się nauka, tylko praca na roli. Bardzo tego żałowałam, bo lubiłam się uczyć, ale ktoś musiał pomagać w domu. Jak w wieku 22 lat wyszłam za mąż, to mieszkaliśmy z moimi rodzicami, powoli z mężem zaczynaliśmy powiększać nasze gospodarstwo.
MG: Pisze Pani wiersze. Od kiedy Pani tworzy i jaka tematyka najczęściej pojawia się w Pani wierszach?
SM: Od najmłodszych lat układałam krótkie wiersze. Dużo z nich śpiewałam, bo mówili, że mam dobry głos. Jeśli chodzi o tematykę to jest różna, są utwory religijne, i takie sentymentalne, jest trochę o naszej Rabie i o Pierzchowie, i o wielkich Polakach. Ale też pisałam wiersze dla dzieci, jak szłam na spotkanie do szkoły. I tematyczne na wszelkie uroczystości.
MG: Powstało sporo utworów o Henryku Dąbrowskim…
SM: Tak, pan Tadeusz Śliż z Towarzystwa „Gronie” podpowiedział mi, abym tworzyła wiersze o historii, o naszym rodaku. Przecież Dąbrowski urodził się w naszym Pierzchowcu. Przygotowywałam wiersze, piosenki i skecze na wszelkie uroczystości odbywające się pod pomnikiem.
MG: Kiedy powstało najwięcej wierszy?
SM: Tak się składa, że najwięcej wierszy napisałam jak zginął mój syn, Jaś. Nie mogłam sobie poradzić z tą stratą. To było bardzo zdolne dziecko, odkąd pamiętam mówił, że chce chodzić do szkoły, i kiedy faktycznie poszedł, uczył się świetnie, nawet brał udział w olimpiadzie historycznej, którą wygrał, mimo, iż był najmłodszy. Poszedł na studia na prawo. Uczył się do 26 roku życia, potem pracował w Izbie Skarbowej. Jak miał 30 lat, w listopadzie jak wracał z Gdowa, samochód, którym jechał ze znajomymi wpadł do rzeki. Wszyscy utonęli. Straszna to była tragedia. I to nie pierwsza w moim życiu. Jak córka miała 1,5 roku też zginęła. Wtedy właśnie poezja pomogła mi przetrwać najgorsze momenty. Jak pisałam, to choć na chwilę mogłam zapomnieć co się stało, jak już napisałam kilka utworów, zawsze było mi choć na chwilę lżej. Ale pisałam też dużo dla naszego KGW i grupy śpiewaczej, wierszy, piosenek, skeczy. Na każdą uroczystość miałyśmy nowy repertuar.
MG: Nie tylko Pani tworzy, ale także śpiewa i recytuje swoje utwory. Który występ najbardziej zapadł Pani w pamięć?
SM: Dużo jest występów, które były dla mnie ważne. Ale chyba szczególnie utkwił mi w głowie ten z Żywca. Byłam tam z koleżanką, Panią Genowefą Chmielek i grupą uczniów z naszej szkoły z okazji 75-rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. To był ciężki dla mnie występ, bo przypadł dokładnie w rocznicę śmierci mojego syna. Miałam tam wykonać nową piosenkę, którą ułożyłam, „Jak długo stoi pomnik..” Jak zaczęłam śpiewać coś ścisnęło mnie w gardle, nie mogłam śpiewać dalej, ani zejść ze sceny, stałam jak zamurowana. Jak ktoś szepną mi, abym zaśpiewała dla syna, nagle dostałam tak ogromnej siły, że oklaskom po występnie nie było końca. Pamiętam też, jak kiedyś po uroczystościach pod naszym kopcem, podszedł do mnie jeden z nauczycieli, i powiedział, że dzieci naszym występem dostały taką lekcję historii, o jaką w szkole trudno. I jeszcze jedno, jak Pan Śliż urządził spotkanie opłatkowe w Bronowicach, tam był też biskup Małysiak. Powiedziałam tam, że jestem z ziemi Dąbrowskiego, dopytywał wtedy o Pierzchów, a kilka lat później spotkaliśmy się w czasie poświęcenia kopca właśnie u nas w Pierzchowie.
MG: Obok Henryka Dąbrowskiego w Pani wierszach pojawia się także drugi wielki Polak, Jan Paweł II. Czy znała Pani Ojca Świętego osobiście?
SM: Oczywiście. Co prawda nie chodziłam już tu do szkoły kiedy wikary Karol Wojtyła uczył, ale czasem jak miał zajęcia z młodzieżą albo jakiś występ to też coś z nimi zaśpiewałam albo wyrecytowałam.
MG: Czy liczyła Pani ile wierszy powstało?
SM: Nie, nigdy nie liczyłam, ale myślę, że kilkaset na pewno. Wszystkie zapisuję w zeszytach, ale część z nich już rozdałam.
MG: A czy poprawia Pani swoje utwory, czy zostają w takiej formie jak wyszły spod ręki?
SM: Nie poprawiam, czasem próbowałam, wydawało mi się, że inaczej będzie lepiej, ale i tak zawsze została pierwsza wersja.
MG: Czy dziś jeszcze Pani tworzy?
SM: Bardzo rzadko, nie czuję już takiej potrzeby, chyba, ze mnie ktoś poprosi, jak jest jakaś okazja.
MG: Dziękuję za rozmowę.
SM: Dziękuję;
Rozmawiała: Iwona Warchał
Zapraszamy do zapoznania się z twórczością Pani Stanisławy Michałek. Poniżej prezentujemy wiersze, które tematycznie wprowadzają nas w dzień Wielkiego Piątku. W kolejnych odsłonach cyklu „Aktywny piątek” zaprezentujemy wiersze poświęcone Henrykowi Dąbrowskiemu, Ojcu Świętu, naszym terenom a także te osobiste.
Stoi krzyż
Stoi krzyż, tu, koło drogi
Taki duży, taki wzniosły.
Te ramiona tak szerokie
Patrzy mały i dorosły.
Na nim wisi Jezus Chrystus
Już od dawna, długie lata.
I spogląda na nas z góry
Kto jest gorszy od jego kata.
My Go dalej biczujemy
Na tej ziemi tu grzechami.
Nie myślimy w codzienności
Że jesteśmy grzesznikami.
Ten krzyż stoi, by nas ostrzec
Przed rozpustą, zachłannością.
Byśmy byli niepotępieni
Żyli uczciwie i z godnością.
Idę do Ciebie
Idę do Ciebie codziennie Panie
Lecz nie wiadomo kiedy się stanie
Przed Twoim świętym Bożym obliczem
Ja zawsze na to tu przecież liczę.
Idę do Ciebie tą drogą życia
I nie mam tutaj nic do ukrycia
I tak od rana jeszcze się spieszę
Niech ja się jeszcze trochę pocieszę
Idę i idę mój Boże miły
Już mi powoli brakuje siły
I ciało staje się coraz cięższe
Bo nogi słabną, stają się miększe
Ta droga staje się coraz krótsza
Do Ciebie Panie i coraz bliższa
Aż dojdzie na ten ostatni przystanek
Ostatni dzionek, ostatni ranek
Święty Krzyż
Gdy idziesz drogą to popatrz bo
Nad tobą widać piękne niebo
A obok stoi ten Święty Krzyż
Trza się pomodlić bo sięga wzwyż
Jakże byś przeszedł nie widząc tak
To przecież zawsze jest dla nas znak
To Krzyż Chrystusa tu stoi znów
Więc „któryś cierpiał”- trzy razy zmów
Bo krzyż ten zawsze drogę wskazuje
I przypomina że nas miłuje
Ten Jezus Chrystus jako Baranek
Jest naszym Bogiem i dnie i ranek
Przystań-uklęknij i spojrzyj mile
Poświęć dla niego choć jedną chwilę
I rozważając w pewnym momencie
Że to jest straszne takie zawzięcie
Krzyż jest przy drodze krzyż mamy w domu
Nawet nie powiesz o tym każdemu
Nosi się w ręce nosi się w serce
I nosi w bólach a także w męce
Lecz Święty Krzyż jest nam tak drogi
Nosi bogaty nosi ubogi
Bo to jest zaszczyt i miły znak
Gdy ktoś rozumie to powie tak