MG: Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z fitnessem?
A.S.: Moja przygoda z fitnessem zaczęła się już na studiach. Będąc na kierunku Wychowanie Fizyczne i Obronne Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie mieliśmy zajęcia z fitnessu, tańca i rytmiki i już wtedy bardzo mi się to spodobało. Następnym krokiem było ukończenie kursu instruktora fitness.
MG: Czy trudno było podjąć decyzję o otworzeniu własnego klubu?
A.S.: Bardzo trudno. Zanim powstał nasz klub, organizowałam zajęcia dla chętnych w wynajętych salach. Wtedy z przyszłą żoną zaczęliśmy zastanawiać się nad założeniem własnej działalności, a stało się to realne dzięki pozyskanym środkom unijnym. Pieniądze jakie otrzymaliśmy z projektu „Młodzi, niezależni, przedsiębiorczy” przeznaczyliśmy na zakup urządzeń i wyposażenie klubu. Oczywiście dotacja nie pokryła wszystkich kosztów, ale była zastrzykiem gotówki, który umożliwił nam ruszenie z miejsca. Zaczynaliśmy na ul. Młyńskiej, natomiast w 2014 roku zmieniliśmy lokal na większy i obecnie znajdujemy się w budynku Hotelu Oriza. Podjęliśmy ryzyko rozpoczynając działalność w miejscowości, która nie ma 10 tys. mieszkańców, ale mimo tego, był to właściwy wybór. Okazało się, że nawet w małych miejscowościach są chętni na tego rodzaju usługi, zwłaszcza świadczone z pasją.
MG: Jakie wyzwania stoją przed właścicielem klubu fitness?
A.Sz.: Przede wszystkim najistotniejsze jest stworzenie kompetentnego zespołu instruktorów prowadzących zajęcia, to od nich w dużej mierze zależy czy ktoś zechce wrócić ponownie. Również trudne okazuje się trafienie w gusta wszystkich osób, ponieważ wiele zmian wymaga indywidualnego podejścia. Dla przykładu ustalając grafik zajęć bazujemy na opinii stałych klubowiczów i staramy się wypracować jakiś kompromis.
MG: Czy można zauważyć przewagę konkretnej płci korzystającej z oferowanych przez Pana usług ?
A.S.: Na początku było widać wyraźny podział. Na siłownię przychodzili raczej mężczyźni, natomiast na zajęcia fitness wyłącznie kobiety. To się jednak zmienia, ogromna w tym rola trenerów personalnych, którzy zachęcają także panie do treningu siłowego. Ku ogólnemu zaskoczeniu, coraz częściej panowie wybierają zajęcia fitness. Biorąc pod uwagę kryterium wiekowe naszych gości to najmłodsi mają 15-16 lat, a najstarsi nawet ponad 60.
MG: Czy są widoczne jakieś trendy w fitnessie?
A.S.: Niewątpliwie od dłuższego czasu trwa moda na zumbę i przypuszczam, że ten rodzaj aktywności nadal będzie cieszył się popularnością. Sam szukam instruktora zumby, bowiem coraz więcej osób pyta o takie zajęcia. Kolejnym trendem są ćwiczenia na trampolinach, nowe i modne, a co za tym idzie dość kosztowne. Doposażenie klubu w odpowiednie przyrządy stanowi spory wydatek, ale może z czasem będzie to bardziej realne. Wśród kobiet wzrasta zainteresowanie Pole Dance, czyli tańcem na rurze. Biorąc pod uwagę preferencje mężczyzn triumfy święci crossfit, czyli program treningu siłowego i kondycyjnego, rozwijający siłę i masę mięśni.
MG: Rozmawiając z Panem widać ogromne zaangażowanie w to co Pan robi. Co daje najwięcej satysfakcji?
A.S.: Najcenniejszą nagrodą jest zadowolenie i uśmiech na twarzach osób wychodzących z zajęć. Wielokrotnie słyszałem od nich opinie, że nie wyobrażają sobie treningu w innym miejscu, a to za sprawą miłej i rodzinnej atmosfery, która u nas panuje. Doceniany jest również fakt, że każdy może liczyć na pomoc i wsparcie ze strony instruktorów oraz personelu klubu. To bardzo buduje i dodaje pewności, że to, co robimy ma sens.
MG: Co mobilizuje Pana do działania?
A.S.: Wszystko, o czym właśnie mówiłem, to co cieszy i bardzo dopinguje do dalszego działania. Również mocno mobilizująco wpływa na mnie uczestnictwo w różnych szkoleniach i konwencjach. Wracając z takich spotkań zawsze mam dodatkową energię do pracy.
MG: Często Pan uczestniczy w kursach i szkoleniach?
ASz: Chwilowo rzadziej, bowiem po kilkuletniej przerwie zdecydowałem się kontynuować edukację i rozpocząłem studia magisterskie. W związku z cotygodniowymi zjazdami, mam znacznie mniej czasu. Jednak studiując na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach mogę powiedzieć, że cały czas pogłębiam swoją wiedzę. Posiadam również uprawnienia instruktora kulturystyki, ale fitness zdecydowanie bardziej mnie wciąga. Warsztat szlifowałem u najlepszych szkoleniowców w Polsce, w Europie i na świecie. Konwencje zagraniczne wciąż są na wyższym poziomie niż u nas. Brałem także udział w konkursach, m.in. w Krakowie, Poznaniu, Pradze, Neapolu i Bergamo. To bardzo cenne doświadczenie, ponieważ każdy, kto się tam dostanie otrzymuje tzw. feedback od doświadczonych trenerów. Co prawda jest to dość kosztowne. Samo zgłoszenie do konkursu wiąże się z wniesieniem opłaty, dodatkowo dochodzi bilet np. do Neapolu. Ale warto. Spotkanie z najlepszymi trenerami w Europie, którzy oceniają moją pracę, dają wskazówki jak ulepszać siebie, to ogromny wkład w rozwój zawodowy.
MG: Wiem, że prowadzenie klubu to nie jedyna Pana aktywność zawodowa?
A.S.: Tak, zawsze chciałem pracować z dziećmi i teraz jestem nauczycielem w-fu w Szkole Podstawowej w Grajowie. Prowadzę zajęcia z uczniami klas IV-VI i daje mi to dużo satysfakcji.
MG: Czy pracując z dziećmi korzysta Pan z umiejętności wypracowanych w klubie?
A.S.: Tak, bardzo często. Na początku dzieciaki były trochę zaskoczone tempem zajęć oraz ich urozmaiceniem. Dla dziewcząt organizuję zajęcia fiteness, a chłopcom wprowadzam elementy crossfitu. Zaobserwowałem, że odpowiada im taka forma, są bardzo chętni do ćwiczeń. Rzadko przynoszą zwolnienia, a to jest dla mnie bardzo ważne.
MG: Dziękuję za rozmowę. Życzę wielu sukcesów oraz wielu inspirujących szkoleń.
A.S.: Dziękuję bardzo i serdecznie zapraszam wszystkich czytelników Mojego Gdowa na treningi do klubu FitAS.
rozmawiała Iwona Warchał
[Not a valid template]
polecamy:FB Fit-AS