Leszek Mańkowski – mistrz i wicemistrz spadochronowy Polski juniorów w latach 1975-77, wicemistrz Polski w kategorii paralotni z napędem PPG w latach 1999, 2000 i 2003, uczestnik Igrzysk Lotniczych w 2001 roku, reprezentant Polski na mistrzostwa świata i Europy. Trener i pedagog. Prezes Rady Seniorów Lotnictwa Aeroklubu Polskiego.
Pan Leszek Mańkowski to dobry duch Fiesty Balonowej odbywającej się od trzech lat w Gdowie. Jest emerytowanym porucznikiem Wojska Polskiego, który kilkanaście lat temu zamieszkał w Podolanach. W ubiegłym roku, 9 czerwca świętował 45-lecie swojego pierwszego skoku spadochronowego i wstąpienia do Aeroklubu Krakowskiego– Uczciliśmy tę rocznicę z dwoma przyjaciółmi skokiem z tego samego samolotu, z którego skakaliśmy 45 lat temu. To niesamowite, że samolot – gawron CKF – dał radę, no i że my daliśmy rady. W końcu rzadko się zdarza, że po tylu latach robi się nadal to samo, zwłaszcza, że nie chodzi o przybijanie pieczątek, tylko o skoki spadochronowe – mówi pan Leszek. Jego powietrzna pasja nie ogranicza się do balonów. – Latam wszystkim, czym się da… Od 1976 do 1994 roku, do przejścia na emeryturę służyłem w 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej. Pilotuję motolotnie, szybowce, samoloty turystyczne, balony i wiatrakowce. Latam wszystkim, czym się da…
Samych skoków było 1450. Za każdym razem spędziłem pół godziny w samolocie po to, żeby z niego wypaść.. Ale ile godzin zajęło mi unoszenie się w przestrzeni, naprawdę nie wiem… W latach 2000-2006 pan Leszek był trenerem kadry narodowej paralotni z napędem PPG, przez dwie dekady szkolił paralotniarzy we włoskich Alpach, a teraz od ponad 20 lat– uczy paralotniarzy na lotnisku w Pobiedniku Wielkim. Jest też instruktorem narciarstwa.
W gminie Gdów wylądował… przypadkiem– Żona zobaczyła na klatce schodowej bloku, w którym mieszkaliśmy ogłoszenie, że ktoś chce zamienić dom w Podolanach na mieszkanie w Krakowie. Zanim wróciłem ze szkolenia w Szczecinie, wszystko było już załatwione. Oczywiście z moją aprobatą. I tak wylądowałem w nowym domu… Wykańczaliśmy go po swojemu przez 10 lat, ale nie żałuję – opowiada
pan Leszek. Balonem możemy startować prawie spod domu, w prostej linii – jakieś 100 metrów. Bardzo polubił swoje nowe miejsce na świecie – świadczy o tym m.in. to, że promuje gminę Gdów podczas wszystkich ogólnopolskich i międzynarodowych zawodów, zamieszczając baner z logo i nazwą gminy na koszu.
Na co dzień, a zwłaszcza od święta, nad Podolanami i okolicą zobaczyć można motolotnie. To także „sprawka” pana Leszka, który zawsze chce uatrakcyjnić gdowskie imprezy. Gdy wyjątkowo nie buja w obłokach, zajęć również mu nie brakuje, bo prowadzi m.in na Facebooku 5 stron związanych z lotnictwem. – A jak już to ogarnę i nadal grozi mi nuda, to idę do pracowni i składam spadochrony – zdradza.
Barbara Rotter-Stankiewicz
[Not a valid template]