Zbigniew Wodecki with Mitch & Mitch and Choir- Okiem Subiektywnej Kulturomaniaczki

Jakoś tak ostatnio koncertowo się u mnie zrobiło. Muzyczne klimaty się zmieniają, a laptop w domu rozgrzewa się do czerwoności przy wybitnym udziale nowych płyt i różnej maści dźwięków.

Wracając jednak do muzycznych ekscesów pozadomowych, chciałabym Wam, Szanowni Czytelnicy, poopowiadać co nieco o projekcie, którego niedawno byłam uczestnikiem. Biernym bo biernym (jeśli nie liczyć entuzjastycznych podrygiwań w rytm muzyki płynącej ze sceny), ale jednak.

Projekt ów to połączenie starego dobrego i znanego, ze świeżym powiewem alternatywy. Czyli to, co można jeść łyżkami bez nieoczekiwanych mdłości i fatalnego w skutkach przejedzenia. Podstawowym komponentem tej wspaniałej potrawy jest Zbigniew Wodecki, znany (raczej nie przesadzę) wszystkim kompozytor, instrumentalista i aranżer. Wykonawca najbardziej chwytliwej piosenki z polskiej dobranocki (też wszyscy wiedzą, o którą kreskówkę mi chodzi), a przede wszystkim wokalista o niesamowitym głosie i fantastycznej klasie – zarówno muzycznej jak i osobistej. Wirtuoz skrzypiec, grał z Ewą Demarczyk – Czarnym Aniołem i Markiem Grechutą w zespole Anawa. Wyśpiewał wiele niezapomnianych przebojów i robi to z powodzeniem do dziś. Kilka lat temu miałam okazję podziwiać go w tytułowej roli spektaklu Teatru STU Sonata Belzebuba. Jego donośny głos i niesamowity uśmiech – taki właśnie jakby diabelski – pamiętam do dziś. W porządku, jeszcze lwia grzywa. To przecież jego znak rozpoznawczy 😉

W 1976 roku wydał swoją debiutancką płytę Zbigniew Wodecki. Przeszła ona kompletnie bez echa, co jest dość dziwne, choćby ze względu na jego późniejsze sukcesy. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 2013 roku Wodecki nawiązał współpracę z zespołem Mitch &Mitch. Historia tego zespołu sięga dwanaście lat wstecz, kiedy to dwóch panów – gitarzysta Bartek „Magneto” Tyciński i perkusista Maciej Moruś (Macio Moretti) – postanowiło zbudować zupełnie nową jakość na polskiej scenie muzycznej. Przyjęli jednakowe pseudonimy, a wraz z upływem czasu kolejnych członków do swojej grupy. Oczywiście również nazywających siebie w podobnym duchu, czyli Mitchem z jakimś dodatkiem. Ich pierwsza płyta z 2003 roku Luv Yer Country spotkała się z dużym zainteresowaniem, a Festiwal Kina Niemego w 2007 roku był punktem zwrotnym w całej karierze zespołu. Od tej pory formacja budzi ogromną sympatię i podziw, zarówno odbiorców jak i krytyków. W tym momencie Mitch & Mitch tworzy dziewięciu członków.

To tyle faktów, a teraz garść refleksji. Wodecki i Mitch & Mitch w swoim projekcie 1976: A Space Odyssey stworzyli niepowtarzalną przestrzeń, w której połączyły się utwory napisane i wykonane czterdzieści lat temu z muzycznymi aranżacjami godnymi współczesnego wirtuoza. Walczyki i ballady wykonywane przez Zbigniewa Wodeckiego są tak żywe i skoczne, że nie sposób usiedzieć na miejscu. Energia jaka płynie ze sceny spokojnie mogłaby rozświetlić najciemniejszą dziurę. Koncert, którego miałam okazję wysłuchać odbył się w pachnącym jeszcze nowością i świeżością ICE Kraków. Sala koncertowa Centrum Konferencyjno – Kongresowego robi ogromne wrażenie, podobnie jak samo Centrum. Świetna akustyka i możliwość ulokowania się w wygodnym fotelu pozwala na niesamowicie stymulujący zmysł słuchu odbiór muzyki w tym miejscu. Taka atmosfera sprzyja bardzo muzycznym doznaniom, dzięki czemu moja sympatia do wykonywanych utworów rosła z chwili na chwilę. Jazzowe aranżacje ożywiły stare piosenki, a końcowy występ w duchu samby wprowadził atmosferę karnawału. Każdy z członków zespołów jest jedyny w swoim rodzaju i posiada tylko sobie właściwą aureolę „tego czegoś”. Instrumenty w ich rękach stają się narzędziami wytwarzającymi niesamowite dzieła. Tak naprawdę wystarczy zamknąć oczy, żeby przenieść się w inny wymiar, a jedyną uwierającą mnie w tej uczcie ością był krótki – a przynajmniej mnie się taki wydawał – czas jej trwania. Po koncercie wyszłam niemalże z okrzykiem osła z Shreka na ustach: „Ja chcę jeszcze raz!”

                Tak właśnie kończy się moja opowieść kulinarno – muzyczna. Jeśli kiedykolwiek, Drodzy Czytelnicy, będziecie mieli okazję wziąć udział w tym projekcie – zachęcam gorąco 🙂 Takich nam więcej trzeba!

Wasza Subiektywna (jak zawsze) Kulturomaniaczka

wodecki-mitch-and-mitch

źródło: www.somusic.pl

Autor: admin

Udostępnij post na:

Skip to content