Kilka dni temu odwiedziliśmy Lawendowe Zacisze w Fałkowicach, aby zobaczyć miejsce, które staje się coraz bardziej popularne dla gości, głównie tych przyjezdnych, spoza naszej gminy. Rozmawiamy z Panią Sabiną Kowal, pomysłodawczynią tego przedsięwzięcia.
MG: Jest pięknie, to chyba najpiękniejszy czas tu na polu lawendowym?
SK: Tak, teraz kwitnie lawenda, krzewy prezentują się bardzo okazale, a pszczoły mają bardzo pracowity czas, ale już powoli zaczynamy nasze żniwa.
MG: Proszę nam powiedzieć skąd pomysł na pole lawendowe?
SK: Kiedyś czytałam czasopismo „Piękno i pasja, sielskie życie” i tam był wywiad z osobą, która założyła takie pole w innej części Polski, do tego były przepiękne zdjęcia, spodobało mi się i właśnie od tego zaczęła się moja przygoda z lawendą.
MG: Widzę, że sadzonki są różnej wielkości. Kiedy powstało pole lawendowe?
SK: Pierwsze sadzonki sadziłam w 2017, później dokupywałam kolejne i dosadzałam stopniowo. Staram się inwestować w różne odmiany. Mam posadzone m.in. hidcote bleu strain, to te ciemno niebieskie. Ten rodzaj świetnie się sprawdza do bukietów, na olejki, na hydrolat, do wianków czy na susz. Ich mam najwięcej, ok. 1000 sztuk. Ten rodzaj ma piękny, wyraźny, słodki zapach i oczywiście jest mrozoodporny. Inne odmiany, które można zobaczyć w Lawendowym Zaciszu to Grosso, Provence Nico, Ellegance Pink- to różowa odmiana, Ellagance Purpure, Blue Scent czy Blues Scent White.
MG: Jak duże jest pole, na którym się znajdujemy?
SK: Teraz jest 2 500 krzewów na 12 arach.
MG: Podejrzewam, że trzeba włożyć dużo pracy, aby pole wyglądało tak okazale?
SK: To prawda. Te pół roku, od wiosny, gdzieś do października to bardzo intensywny dla mnie czas. Na szczęście mam wsparcie najbliższych, na kórych mogę liczyć, którzy mi pomagają.
MG: To hobby czy praca zawodowa?
SK: Na razie bardziej hobby, byłoby pięknie gdyby kiedyś działalność tak się rozwinęła, aby móc z tego żyć, ale to długa droga jeszcze.