Udało się wrócić…

Szesnaście dni był podłączony do respiratora, zaintubowany, w śpiączce farmakologicznej, bez kontaktu – przebywał w szpitalu prawie cały Wielki Post. Wójt gminy Gdów Zbigniew Wojas zakażenie koronawirusem przeszedł bardzo ciężko, właściwie otarł się o śmierć. Nie pamięta, co się z nim działo w tym czasie i jak poważny był jego stan. Na szczęście to wszystko jest już wspomnieniem. Mrożącym krew w żyłach, przykrym, ale już tylko wspomnieniem. I oby nigdy więcej taka historia się nie wydarzyła. Nikomu!

COVID-19 zaatakował domowników

Była połowa lutego. Dzień jak co dzień. Zbigniew Wojas w pracy czuł się dobrze, wydawałoby się, że nic nie zapowiada choroby. To była Środa Popielcowa. W domu zjadł obiad i jakby coś zaczęło go „brać”. Zmierzył temperaturę, okazała się podwyższona. Do piątku choroba nie ustępowała, a wysoka temperatura wciąż się utrzymywała, więc pojechał do punktu pobrań. W sobotę dowiedział się, że ma COVID-19. Wirus zaatakował całą jego rodzinę: najmłodszą córkę, żonę, brata, tatę… Mijały kolejne dni, a stan wójta nie poprawiał się. – Nie działo się nic wyjątkowego. Czułem się słabo, miałem gorączkę. Nawet potem, gdy saturacja zaczynała gwałtownie spadać, też organizm trzymał się dzielnie. Powiem szczerze: nie wybierałem się do szpitala, ale lekarz rodzinny i zięć – Władysław Kosiniak-Kamysz, też lekarz z wykształcenia, upierali się przy tym, abym zgłosił się na oddział covidowy – wspomina Zbigniew Wojas. I tak zrobił, w niedzielę Julka, najmłodsza córka, zawiozła go do Szpitala Uniwersyteckiego. Zabrał ze sobą gazety, telefon, laptop – był pewny, że niebawem wróci do domu. W szpitalu wylądował również tata wójta i brat – też chorzy na COVID-19.

Ojciec i syn

Za parę dni zwolniło się miejsce w dwuosobowej sali, w której leżał Zbigniew Wojas. Wolne łóżko miał zająć tata wójta, chcieli wracać do zdrowia razem: ojciec i syn (brat trafił do innego szpitala w Krakowie). – Niestety nie zdążyliśmy się spotkać z tatą – ubolewa Zbigniew Wojas. – Poczułem się gorzej, lekarze postanowili szybko przenieść mnie na oddział intensywnej terapii. Czekałem z niecierpliwością na księdza, aby przekazać tacie różaniec, ale też nie było mi dane tego zrobić – wspomina. Z dość krótkiej drogi z jednego oddziału na drugi pamięta niewiele: leżał na wózku, miał maskę tlenową, widział korytarz, sufit, sanitariuszy trzymających wózek. I nagle jakby gdzieś się zapadł. Jak dojechał i co działo się na oddziale intensywnej terapii potem, jak lekarze zakładali mu rurkę, intubowali – nie pamięta. Nic! Szesnaście dni Zbigniew Wojas był w śpiączce farmakologicznej, bezwładny, podłączony do respiratora, zdany tylko na innych. Nie było z nim kontaktu. Lekarze dzielnie walczyli o każdą minutę życia, ale w tej sytuacji nikt nie dawał pewności, że bitwa z wirusem zakończy się zwycięstwem. Gdy on sam był w śpiączce, zmarł w szpitalu jego ojciec Zdzisław Wojas. Tę wiadomość zięć przekazał wójtowi dopiero kilka dni po wybudzeniu. To był dla niego mocny cios. Ani nie pożegnał taty, ani nie uczestniczył w jego pogrzebie. Minęło sporo czasu, zanim mógł przyjść na cmentarz, złożyć kwiaty, zapalić znicz…

Dostałem drugie życie

Statystyki z oddziałów intensywnej terapii w całej Polsce są dramatyczne: z pięciu chorych na COVID-19 „na respiratorze” do domu wraca jeden, czterech umiera. Im więcej dni chory jest podłączony do respiratora, tym mniej szans, że może powrócić do zdrowia. Wychodzą z tego oddziału o własnych siłach naprawdę nieliczni. Zbigniew Wojas jest jednym z niewielu, który dzisiaj może sam opowiadać o przebiegu swojej choroby. – Opieka nad takimi chorymi jak ja, jest bardzo trudna i skomplikowana. Byłem podłączony do różnych urządzeń, medycy musieli cały czas kontrolować parametry życiowe, przekładali mnie co 15– 20 minut, aby nie powstawały odleżyny, masowali ciało itd. Byli ubrani w odzież ochronną, co utrudniało jeszcze bardziej ich i tak ciężką pracę. Podziwiam tych ludzi i współczuję: są zmęczeni, wycieńczeni – zaznacza wójt Wojas.

Pierwsze golenie

Pierwsze tygodnie po szesnastodniowym śnie były niezwykle trudne. Nie mógł podnieść się z łóżka, wziąć komórki do ręki, wybrać numeru czy napisać sms. – Drzwi do toalety znajdowały się tuż przy łóżku, ale nie byłem w stanie dojść do niej. Chciałem coś powiedzieć i też nie mogłem: po intubacji musi minąć co najmniej miesiąc, aby chory mógł znowu rozmawiać – wyjaśnia wójt. Jednym z jego pierwszych wyrazistych wspomnień po śpiączce jest golenie. – Nie powiem, że to było bardzo miłe – zarost był solidny. Bez wątpienia wolę sam się golić – żartuje. Powoli, dzień po dniu, odzyskiwał siebie, ciało, głos, zdrowie. Lekarze nie mogli uwierzyć, gdy wypisywali go w dobrej kondycji do domu po tak ciężkim przebiegu choroby. „Cud”– powtarzali i cieszyli się, gdy odnotowywali kolejne postępy. Nie wiedzieli, że w jego sprawie rodzina, przyjaciele, znajomi prowadzili istny szturm do nieba. O dwóch rzeczach marzył: o domowym rosole żony i prysznicu. Przed świętami wielkanocnymi wreszcie wrócił do domu. Gdy przekroczył próg, od razu poczuł znajomy zapach: rosół czekał. Powrót do pracy W maju wójt Wojas wrócił do aktywności zawodowej. Widać go w Urzędzie Gminy, w terenie, dogląda remontów i inwestycji… Na razie jeszcze nieco osłabiony, z zachrypniętym głosem, ale z dnia na dzień coraz silniejszy i bardziej aktywny. – Wrócił prawdziwy, dawny wójt. Jak ktoś zasłuży to pochwali i doceni, ale jak się komuś należy to zgani, więc trzeba się mieć na baczności – mówią osoby z otoczenia gospodarza gminy. – Moja choroba i spowodowana nią nieobecność pokazała mocne i słabe strony funkcjonowania gminy – zauważa Zbigniew Wojas. Okazało się, że niespodziewana nieobecność wójta przy braku zastępcy dezorganizuje bieżącą pracę i podejmowanie decyzji. Dlatego, aby uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji postanowiłem powołać zastępcę – mówi wójt. – Najpierw była to pani sekretarz, a od 1 lipca moim zastępcą będzie Grzegorz Piętak – dodaje. Nowe wyzwania – Przed nami wiele nowych wyzwań – mówi wójt. Jednym z nich jest opracowanie Strategii Zrównoważonego Rozwoju Gminy Gdów na lata 2021-2030. To niezwykle ważny dokument, który wyznaczy kierunki rozwoju na najbliższe lata. Obecnie prowadzone są prace związane z diagnozą obszaru gminy Gdów. Stanowić ona będzie podstawę do powstania strategii rozwoju. – Dla naszej gminy szczególnie ważny jest głos mieszkańców, dlatego przygotowaliśmy ankietę, której celem jest poznanie Państwa opinii w kwestiach postrzegania różnych spraw, w sposób istotny wpływających na jakość życia. Zachęcamy do aktywnego udziału w kreowaniu satysfakcjonujących warunków życia, edukacji, funkcjonowania zawodowego, spędzania wolnego czasu i decydowania w wielu innych obszarach. Macie Państwo możliwość wpływu na kształtowanie kierunków i celów rozwoju naszej gminy – zachęca wójt. – Zapraszam do wypełnienia ankiety w wersji elektronicznej, która znajduje się na stronie internetowej Gminy Gdów (www. gdow.pl). Ankietę w wersji papierowej można również otrzymać od sołtysów lub w Biurze Obsługi Mieszkańców Urzędu Gminy – dodaje.

Na placu budowy

Zanim powstanie dokument wyznaczający kierunki rozwoju na kolejne lata, zakończą się inwestycje, które są realizowane obecnie. W tym miejscu warto wymienić chociażby budowę remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Cichawie. – Budowa została zakończona, a obecnie „boksujemy się” z Urzędem Marszałkowskim o pozyskanie dotacji na zagospodarowanie terenu wokół tego obiektu. Mam nadzieję, że ta sprawa rozstrzygnie się na korzyść mieszkańców Cichawy – mówi wójt. Z kolei na nową salę gimnastyczną czekają uczniowie z Jaroszówki. Na chwilę obecną szkoła dostała nowe skrzydło z salami lekcyjnymi i zapleczem, a miejsce do ćwiczeń, gier i zabaw ruchowych powstanie w dalszej kolejności. Powody do zadowolenia mają też rodzice najmłodszych mieszkańców gminy. Wiosną ruszyła budowa żłobka i przedszkola. Zadanie współfinansowane jest z pieniędzy pozyskanych przez gminę z programu „Maluch+” oraz Funduszu Inwestycji Lokalnych. Zakres prac obejmuje w tym roku wykonanie wszystkich robót tzw. „pod klucz” na parterze, gdzie zlokalizowany będzie żłobek, a termin realizacji wyznaczono na czwarty kwartał 2021. Natomiast w roku przyszłym na poddaszu budynku powstaną sale dla 60 – 70 przedszkolaków. Kolejne ważne zadanie inwestycyjne to przebudowa zniszczonej drogi łączącej Liplas z Wiatowicami. Tam zaplanowano prace na odcinku około 2,36 km. Ich zakres ma obejmować miejscową wymianę podbudowy, wykonanie nowej nawierzchni bitumicznej, pionowe i poziome oznakowanie drogi. – Na to zadanie staramy się pozyskać dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych. Nasz wniosek został pozytywnie oceniony, natomiast obecnie znajduje się na liście rezerwowej. Mam nadzieję, że niebawem „wskoczy” na listę podstawową, dzięki czemu mieszkańcy Liplasu i Wiatowic otrzymają nowy asfalt – stwierdza wójt. – Planów jest mnóstwo. Oby tylko zdrowie wszystkim dopisywało to wszystko dobrze się ułoży – dodaje.

 

I dla ciała, i dla ducha

Wójt Zbigniew Wojas, podobnie jak inni ozdrowieńcy wie, że zakażenie koronawirusem przeżył dzięki ludziom – medykom, którzy przez wiele tygodni dzielnie walczyli, by pokonać niewidzialnego wroga. – W dowód wdzięczności i uznania dla ich heroicznej pracy zamierzam zorganizować specjalny koncert. Jeśli pandemia nie pokrzyżuje planów, zaproszę do Gdowa lekarzy, pielęgniarki, ratowników, sanitariuszy… Chcę przygotować dla nich niecodzienną ucztę artystyczną, bo z pewnością zasługują na piękne wydarzenie – zapowiada wójt. I jednocześnie wszystkich mieszkańców przestrzega: koronawirus to śmiertelne zagrożenie, dlatego tych jeszcze niezdecydowanych gorąco zachęcam do szczepień przeciwko COVID-19. Ja, jako ozdrowieniec, czekam na swoją kolej i zaszczepię się w pierwszym, możliwym terminie – deklaruje.

 

Autor: Redaktor1

Udostępnij post na:

Skip to content