Damian Dudek, mieszkaniec Gdowa kilka lat temu postanowił, że zostanie hodowcą danieli.
– Nieczęsto spotyka się hodowle danieli…
– Faktycznie, w najbliższej okolicy chyba tylko ja mam hodowlę zarejestrowaną. Kiedy zaczynałem cztery lata temu, nikt nie hodował danieli, w ostatnich latach kilka osób trzyma po kilka zwierząt; niektórzy kupili je ode mnie, ale to nie są duże hodowle.
– Ile zwierząt liczy Twoje stado?
– Obecnie mam 17 sztuk, bo są młode. Kiedy zaczynałem w 2016 roku, kupiłem jednego byka i 7 dorosłych łani. W sumie stado powiększyło się na stałe o dwie sztuki, bo młode zwykle sprzedaję. Zazwyczaj co roku rodzi się ich 7. Po okresie, który muszą spędzić z matką, sprzedaję je do innych hodowli. Teraz najstarszy byk ma 6 lat, łanie też są 5-6 letnie.
– Czy hodowla to Twoja praca zarobkowa, czy bardziej hobby?
– Hodowlę zdecydowanie traktuję hobbystycznie. Choć mięso z danieli jest bardzo dobre, to nie ma ubojni, która by się tym zajmowała, za mało jest hodowców, którzy dostarczaliby zwierzęta. Pieniądze ze sprzedaży młodych dokładam na dokarmianie i opiekę weterynaryjną.
– Co lubią jeść daniele, czym są dokarmiane?
– Dokarmiamy je głównie zimą, teraz dostają same smakołyki. Karmimy je warzywami, m.in. marchwią i burakami cukrowymi, sianem, owsem, kukurydzą, wszystkimi owocami, jakie mamy. Uwielbiają jabłka, a hitem lata były arbuzy. Mało kto nie dokarmia, bo to frajda dla każdego.
– Jakie warunki trzeba spełnić, aby móc rozpocząć hodowlę?
– Przepisy są takie, że możemy trzymać 15 sztuk na hektar, jeśli ich nie dokarmiamy, natomiast powierzchnia może być trochę mniejsza, jeśli są dokarmiane. Aby rozpocząć hodowlę trzeba mieć przede wszystkim miejsce, jakąś łąkę, najlepiej z drzewami, aby miały cień. I oczywiście inwestujemy w dobre ogrodzenie, to podstawa. A później już w same zwierzęta.
– Czy daniele są bardzo wymagające?
– Tak naprawdę są samowystarczalne. Jak mają trawę do skubania i drzewa, które dają cień, nie trzeba wiele koło nich robić. Idealnie jest, jeśli na miejscu przepływa strumyk, aby miały picie. U nas tak nie ma, więc muszę im codziennie przynosić wodę, ale to nie problem.
– Skąd pomysł na hodowlę akurat tych zwierząt?
– Pomysł zrodził się, kiedy odwiedzałem kolegę, który ma hodowlę danieli i jeleni. Daniele są piękne! Mamy działkę, dość dużą, którą trzeba było kosić, a bywało tak, że nie miał kto tego siana od nas odebrać. Pomyślałem: czemu nie spróbować z danielami? Początki nie były łatwe, bo musiałem przekonać domowników, ale dziś wszyscy uwielbiają zwierzaki i każdy się o nie troszczy. Kiedy rodziły się małe, przez kilka dni siedzieliśmy w domu z nosami przyklejonymi do szyb i obserwowaliśmy, jak sobie radzą maleństwa. To niesamowite przeżycia! Hodowla mnie cieszy – nie tylko kiedy są młode. Daniele codziennie dostarczają pozytywnych emocji. Kiedy przychodzę po pracy, dam im coś dobrego, czasem któryś podejdzie, da się pogłaskać, czy choćby tylko popatrzeć z bliska. To cieszy. Codziennie. Poza tym mają piękne ubarwienie, najładniejsze są w lecie, choć w zimie też mi się podobają – wtedy ich sierść jest popielato-szara.
– Czy daniele to jedyne Wasze zwierzęta?
– Hoduję też rybki w oczku wodnym, są ozdobą naszego ogródka. Jestem także pszczelarzem i prawdę mówiąc, to właśnie opieka nad pszczołami wraz z miodobraniem jest dużo bardziej czaso- i pracochłonna niż nad danielami. Mamy również psa, ale to ulubieniec głównie mojego brata.
Rozmawiała Iwona Warchał