Aktywnie z Lilką i Ulką: Zima lubi Dzieci

Lubicie zimę? Taką mroźną, ze śniegiem i wszystkimi zimowymi atrakcjami? My lubimy i ogromnie się cieszymy z tego, co mamy za oknem.

I dziś postanowiłyśmy z Lilą zachęcić Was do wyjścia na zewnątrz i skorzystania a łyżwiarskich i narciarskich atrakcji, które dostępne są bardzo blisko Gdowa. Na zachętę opowiemy o naszych przygodach z tymi sportami, bo niestety łatwo tym razem nie było.

Liluśka będzie jeździć na nartach!

Oboje z Lilowym Tatusiem szusujemy, choć każde na czym innym. Oczywiste i naturalne było dla nas, że Lila też będzie jeździć, że zaczniemy wcześnie, że szybko ogarnie i będzie fajnie. Tak, mieliśmy plan. Plan prawie idealny. Prawie, bo niestety Lila nie zachwyciła się naszym pomysłem i nasza droga „narciarska” była mocno wyboista……

Rok 2014 – Lila kończy 4 lata. Pojechałyśmy do Podstolic. Pożyczyłam sprzęt, wynajęłam instruktora, zostawiłam płaczącą Lilę instruktorowi… Podglądałam lekcje z bezpiecznej odległości i po 40 minutach przerwałam lekcje bo mi sie zrobiło żal instruktora… Biedny chłopak musiał cierpliwie tolerować Liluśkowe wrzaski….. Tak zakończyła się przygoda 4latki

Rok 2015 – Jedziemy do Krynicy. Lila ma 5 lat i łaskawie pozwala na założenie butów narciarskich i na tym kończy swoją przygodę. Instruktora odmawia kategorycznie i asertywnie. Kończy się na tym, że przez kilka dni wywozimy ją wyciągiem krzesełkowym na Wierchomle, jedno jej pilnuje, drugie jeździ, a potem tym samym krzesełkiem zwozimy Pannę na dół….

Rok 2016 – Ferie. Jedziemy do Podstolic, gdzie w tym samym czasie jest półkolonia na stoku organizowana przez Solne Miasto i uczestniczą w niej 2 Lilkowe koleżanki przedszkolne. Widzi, że się da i że nie jest to takie straszne! Pożyczamy sprzęt i zaczyna na maleńkiej górce układać nogi w pług. Dwa dni później ma jedną, godzinną lekcje z instruktorem. Twierdzi, że będzie jeździć. Kupujemy sprzęt. Ma mieć wyjazdy na narty z przedszkola i….. w Podstolicach topnieje śnieg…. czyli kończymy sezon na jednej lekcji – ale mamy już sprzęt!!

Rok 2017 – 6 Stycznia. Minus 15 za oknem a my jedziemy do Laskowej. Na 2 godziny zostawiamy Lile z instruktorem. Co jakiś czas podpatrujemy i widzimy, że jeździ sama, że skręca, że chyba nie ma tragedii. Kolejne dwie godziny jeździ z nami i kończy zdaniem: „To nie jest najlepszy sport na świecie!”. Dzień później jedziemy do Sieprawia. Już same, we dwie, bez instruktora. Bardzo łagodny stok, bardzo powolny orczyk. Lila opanowuje jazdę na orczyku, samodzielnie jeździ, skręca i widać, że zaczyna mieć z tego radochę. I już nie mówi, że jest źle. Już tylko słyszę, że pan instruktor powiedział inaczej niż mówię ja i że ona nie zrobi tak, jak ja mówię bo robi jak kazał pan instruktor! Uffff! Wreszcie!!!! Jeszcze nie jest idealnie, jeszcze szału nie ma, ale….. jest chęć i co najważniejsze jest radocha! I w tym roku już idzie na półkolonie na stoku we ferie!

Ja chcę jeździć na łyżwach!

Z łyżwami było inaczej. To Lila chciała po raz pierwszy. Poszliśmy na lodowisko, pożyczyliśmy łyżwy i pingwinka i weszliśmy na tafle. No i znowu był płacz. Bo nogi nie chciały sie złożyć, bo okazało się, że to nie jest takie proste jak wygląda. I znowu okazało się, że koleżanki i koledzy mają moc. Zupełnie przez przypadek w tym samym czasie na lodowisku był kolega z przedszkola, który jeździł. Więc Lila stwierdziła, że jednak się da i łyżwy spodobały się jej po 15 minutach. Zeszłoroczny sezon zakończyła jeżdżąc samodzielnie bez pingwinka, a lato spędziła śmigając na rolkach, które dzięki łyżwom po prostu założyła i pojechała. W tym roku przyjaciółka Lilki zaczęła chodzić na zorganizowane zajęcia i Lila stwierdziła, że też chce. Już po pierwszych wyszła zachwycona i kazała sie zapisać „do końca zimy”. Bawi się w berka na łyżwach, podskakuje, jeździ do tyłu, robi slalom, jeździ kucając czy na jednej nodze.

Nie zawsze jest prosto i łatwo jak proponujemy dziecku coś nowego. Ba, nie zawsze nawet jak dziecko samo coś wymyśli, od razu odniesiemy sukces. Nie zrażajcie się niepowodzeniami. Próbujcie! Może nie za pierwszym razem, ale pewnie się uda J Zachęcajcie, ale nic na siłę. My z nartami musieliśmy odpuścić i to nie raz, ale doczekaliśmy się. Czasami przydają się koleżanki, czasami dziecko po prostu potrzebuje czasu. Mamy w domu taką zasadę, że oczywiście może Ci się coś nie spodobać, można zrezygnować, odmówić itp ale nie mów, że nie lubisz dopóki nie spróbujesz. I to działa i mocno pomaga!

Jeśli będziecie chcieli spróbować czy to nart czy łyżew – kilka rad praktycznych J

  • Przyda się odzież termiczna – kalesony i bluzka założone pod kombinezon sprawią, że nawet przy dużych mrozach dziecko nie zmarznie;
  • Zarówno narty jak i łyżwy można pożyczyć. Jeśli jednak spodoba się Wam taka aktywność to używany sprzęt narciarski (buty i narty) można kupić np. na giełdzie za ok. 200-300 zł. Wymieniając sprzęt rok później oddajemy ten za mały i za ok 50-70 zł bierzemy większy. Opłaca się!
  • Kask – konieczny do obu aktywności. Pod kask najwygodniejsza jest kominiarka – dziecięca do kupienia np. w decathlonie

Pożyteczne adresy:

Łyżwy: Bardzo fajne lodowisko przy Solnym Mieście w Wieliczce http://solnemiasto.eu/lodowisko/. Warto sprawdzić na stronie godziny i dostępność – czasem odbywają się zorganizowane zajęcia i lodowisko jest zarezerwowane. Koszt uczestnictwa w jednej lekcji (lekcje odbywają się w czwartki po południu) 30 zł; karnet na 4 lekcje – 99 zł. W Wieliczce można pożyczyć zarówno łyżwy, kask, jak i pingwinka do nauki jazdy.

Narty: Stoki w okolicy przyjazne dzieciom to na pewno Podstolice http://www.podstolice-ski.pl/, Siepraw http://siepraw-ski.pl/ oraz Laskowa http://www.laskowa-ski.pl/. Wszędzie bez problemu można pożyczyć sprzet. Godzina indywidualnej nauki z instruktorem to koszt 70 zł. Z obserwacji – Siepraw najłagodniejszy, natomiast w Podstolicach można jeszcze pojeździć na jabłuszku czy nakarmić zwierzaki.

Życzymy długiej i aktywnej zimy!!

[Not a valid template]

Autor: admin

Udostępnij post na:

Skip to content