Wiecie skąd słynne jest stwierdzenie, że w „Pacanowie Kozy kują”? Jeśli kojarzycie, że to zdanie z Koziołka Matołka to dobrze kojarzycie. A wiecie skąd pojawiło się w tej bajce, skąd Kornel Makuszyński czerpał inspiracje? Jak nie, to koniecznie wybierzcie się na wycieczkę do Europejskiego Centrum Bajek w Pacanowie. Nawet jak znacie odpowiedź na powyższe pytanie jeździcie – zdecydowanie warto!!
Miejsce akurat na jednodniową wycieczkę. Dojazd nie powinien Wam zająć więcej niż 1,5 godziny. Miejsce nas bardzo pozytywnie zaskoczyło. Spędziliśmy tam prawie 3 godziny, a pewnie można by i więcej.
Zaczęliśmy od wizyty w Małym Teatrze. Malutki, kameralny. Przed wejściem założyliśmy krasnoludkowe buty i weszliśmy przez drzwi z wielką klamką. Nie ma klasycznej widowni, jest za to ogromna poduszka w kształcie guzika. Rezerwując bilety wybieraliśmy godzinę a nie repertuar więc tak naprawdę nie wiedzieliśmy co będziemy oglądać 🙂 A oglądaliśmy kukiełkowe przedstawienie bajki Mała Syrenka. Scena…. w szafie. Historia ta z Andersena a nie Disneya, więc zakończenie…. hmmm zaskakujące 🙂 Samo przedstawienie trwało 30 minut a następnie pani pokazała marionetki. Dzieciaki były bardzo zadowolone.
Po przedstawieniu chwila w bajkowym ogrodzie, zdjęcia z bohaterami ze znanych historii. Bardzo przyjemne miejsce, mała kawiarenka, dużo kwiatów. Głównym punktem naszej pacanowskiej przygody była wizyta w Bajkowym Świecie. Przez prawie 1,5 godziny bajkowa wróżka oprowadzała nas po baśniowym ogrodzie, wsiedliśmy do bajkowego pociągu, oglądnęliśmy Koziołka Matołka, bajkowe kule, słuchaliśmy o baśniach i bajkach z całego świata. Wszystko wykonane z dużą starannością. To nie jest kolejny plastikowy park! Dzieciaki były zachwycone i mocno zaangażowane a i my, dorośli całkowicie straciliśmy poczucie czasu. Trochę interaktywnych atrakcji, trochę magii wspartej najnowszymi technikami, trochę „zwykłych”, klasycznych eksponatów muzealnych. Niezwykła przygoda! I co ciekawe o wielu nowych baśniach i bajkach usłyszeliśmy.
W Pacanowie jest jeszcze kino i kraina Soria Moria dedykowana starszym dzieciaczkom. Zdecydowanie w tym miejscu można spędzić sporo czasu. Jest też księgarnia skąd wyszliśmy zaopatrzeni oczywiście w Przygody Koziołka Matołka oraz komiksy z Tytusem. Trochę dla nas a trochę dla dzieci:)
Korzystając z pogody postanowiliśmy z Pacanowa pojechać do Zalipia. Podróż zajęła około 30 minut. Zalipie reklamowane jest jako najpiękniej pomalowana polska wieś. Wybieraliśmy się już tam kilkukrotnie, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. I może dobrze. Fajnie, że w końcu tam dojechaliśmy, ale dobrze, że to nie Zalipie było głównym punktem wycieczki. Chyba trochę byliśmy rozczarowani. Odwiedzić oczywiście warto. Warto zwiedzić Zagrodę Felicji Curyłowej – choćby dlatego, żeby dzieci zobaczyły „jak to się kiedyś mieszkało” i że „nie było prądu, ani łazienki”. Warto pooglądać malowidła. Nie są one jednak w jednym miejscu. Zalipie to nie skansen, a przyznam szczerze, że przed wizytą trochę tak myśleliśmy…. To po prostu wieś, gdzie tradycja mówi, że domy maluje się w kwiaty. No i właśnie i stare i te nowsze, domy w Zalipiu pomalowane są w kwiaty. Generalnie – będąc w pobliżu warto! Jako zakończenie bajkowego dnia – bardzo warto!
Praktyczne informacje:
- Europejskie Centrum Bajek: http://centrumbajki.pl/ – bilety trzeba wcześniej zarezerwować na konkretną godzinę – można to oczywiście zrobić przez internet.
- Zagroda Felicji Curyłowej w Zalipiu: http://www.muzeum.tarnow.pl/oddzialy.php?id=6
- dojazd: Zjazd z autostrady za Tarnowem