To miaÅ‚a być babska podróż do Barcelony, ale promocje na lot do WÅ‚och (bilety Ryanairem kosztowaÅ‚y mniej niż 200 zÅ‚/osobÄ™) zawsze kuszÄ… i tak trafiÅ‚yÅ›my do Pisy. Barcelona musi poczekać…
Cztery babki, wiek 40+ tylko w metryce 🙂 Nasza druga wspólna wyprawa do Włoch.
Żeby dobrze wykorzystać czas lotu (prawie 2 h), drukuję rozdział o Sienie z Ogrodu Barbarzyńcy Zbigniewa Herberta. Wiedziałam o tym, że poeta uważa lata spędzone w Sienie za najlepsze w swoim życiu, niestety żadnej z nas tekst nie urzekł a wręcz przeciwnie. Może trzeba być po filologii żeby docenić?
Przylatujemy z Krakowa ok. 23, ale lotnisko w Pisie jest bardzo blisko miasta i do naszego pensjonatu idziemy sobie spacerkiem 1 km. Podróż na 3 dni więc mamy tylko małe podręczne bagaże.
Już w Polsce powstał plan zwiedzenia Pisy, Sieny i przejścia Cinque Terre. Postanawiamy zamiast wynajmować auto i stresować się niefrasobliwością kierowców- południowców, zakupić bilety na pociągi. Bilety te można kupić przez stronę internetową (zobacz tutaj) i wydrukować już w domu. Takich biletów nie trzeba już kasować, kupione w kasie lub w automacie zawsze należy skasować na peronie zanim wsiądziemy do pociągu!!! Bilety kupione wcześniej są tańsze, ale cena i tak głównie zależy w jakim przedziale godzin jest nasza podróż. My płacimy ok.10 Euro za os/ bilet w jedną stronę w godzinach 8-11 więc jest fajnie.
Po słodkim włoskim śniadaniu, które pierwszego dnia było dla nas jeszcze ok, ale już drugiego i trzeciego wychodziło bokiem, spacerkiem idziemy na dworzec Pisa Centrale i jedziemy do Sieny.
Tutaj zaskakuje nas to, że żeby się dostać do miasta z dworca należy wejść do marketu i przejechać do góry chyba 9 poziomów ruchomych schodów!!!
A o Sienie najpiękniej pisze Ania na swoim blogu (zobacz tutaj) i nasza Siena była bardzo zbliżona do opisywanej.
Ja dodam tylko, że nacięłyÅ›my siÄ™ z koleżankami w Pizzerii koÅ‚o Duomo na reklamÄ™ w witrynie „kawaÅ‚ek Margherita – 2 Euro” po wybraniu przy ladzie tego co chciaÅ‚yÅ›my zjeść zapÅ‚aciÅ‚yÅ›my po 4,5 Euro za 1 kawaÅ‚ek pizzy, bo….to nie byÅ‚a Margherita. A pizza byÅ‚a parszywa niestety…na szczęście to byÅ‚ jedyny zÅ‚y incydent podczas caÅ‚ej podróży wiÄ™c jak na zÅ‚y to nie najgorszy! 🙂
Na blogu Ani (jest pilotem wycieczek) dowiemy się bardzo dużo praktycznych informacji na każdy temat dotyczący Italii, ale też jest bardzo dużo o filozofii tzw. dolce vita i slow. Slow food slow life 🙂
Ja się w tym blogu często rozczytuję a już na pewno zawsze przed wyjazdem do Włoch, bo to świetnie przygotowuje do wyjazdu nie tylko organizacyjnie, ale też duchowo! Bardzo polecam!!!
My miałyśmy szczęście i dodatkowy bonus, bo kiedy zwiedzałyśmy Duomo pewna grupa chóralna zrobiła sobie spontaniczną próbę i to było przeżycie!!! Krótki film zobacz tutaj
Drugi dzień przeznaczyłyśmy na Cinque Terre. Pociągiem do Riomaggiore skąd miałyśmy dojść do końca czyli Monterosso al Mare. Niestety pierwsza i podobno najpiękniejsza, bo nad samym morzem część szlaku jest zamknięta i trzeba było iść inną trasą. To była właściwie górska wycieczka, na którą nie byłyśmy dobrze przygotowane. Tak się zmachałyśmy, że kolejny odcinek przejechałyśmy pociągiem, kolejny znowu pieszo i ostatni pociągiem. Widoki przepiękne! Warto było! Z praktycznych porad bilet na czynną połowę szlaku można kupić przy samym wejściu a kosztuje tyle samo co cały szlak ok. 7 Euro/os.
W Vernazza udało nam się wykąpać na plaży i pójść na mszę do kościółka w porcie. W kościele niespodzianka, bo polski proboszcz i wikary!!! Msza po włosku 🙂 ale podeszłyśmy się przywitać i chwilkę porozmawiać po nabożeństwie. Z mszy po włosku zrozumiałyśmy niewiele, ale nie różni się poza językiem od naszych mszy, więc można sobie szeptem mówić po swojemu:) a poza tym posłuchać pięknego języka:)
Jak czytamy w Wikipedii „Silnie zróżnicowany dialektalnie, współczesny wÅ‚oski oparty jest na standardzie toskaÅ„skim wypracowanym na przeÅ‚omie XIII i XIV wieku przez Dante Alighierego i wielu współczesnych mu twórców, takich jak Francesco Petrarca i Giovanni Boccaccio” – czyli innymi sÅ‚owy współczesny wÅ‚oski to jÄ™zyk poetów. Nic dziwnego, że jest tak piÄ™kny.
Niestety żadna z nas języka włoskiego nie zna, ale to nie jest w ogóle problemem. 🙂 Żeby było śmieszniej Włosi nie znają angielskiego (naprawdę nie znają, nie udają jak Francuzi :), ale od czego są ręce i ciało? Włosi często są bardziej pomocni właśnie dla tych, którzy języka nie znają, bo traktują ich jak małe dzieci, którym trzeba pomóc! Dlatego nieznajomość języka to żadna bariera 🙂
Trzeci dzień to Pisa, którą w całości zwiedzamy na nóżkach 🙂 W naszym pensjonacie, bez dodatkowych opłat zostawiamy bagaże i ruszamy zwiedzić miasto, w którym przespałyśmy już 3 noce 🙂 Miasto oczywiście piękne! Ale co tu dużo pisać to trzeba zobaczyć samemu!!!
Z praktycznych porad. Zwiedzanie samej katedry jest darmowe, ale należy podejść do kasy po bilet, bo wejścia ze względu na ilość chętnych są ograniczane czasowo. Przykładowo my dostałyśmy ok. 13:40 bilet na wejście od godz. 15:00 i o 14:00 nas pan nie wpuścił ale już o 14:45 pozwolono nam wejść.
Na koniec garść informacji. We Włoskich miastach bardzo często napotykamy pompy z pitną wodą. Można dużo zaoszczędzić posiadając małą plastikową butelkę. 🙂
W kawiarniach espresso pijmy przy barze, nie płacimy wtedy za service więc kawa jest tańsza o połowę.
Jedzmy lody!!!! Nigdzie nie ma lepszych!!! I tylu wyborów smaków. 🙂 Tutaj 1 gałka to jest naprawdę duża porcja więc lepiej sobie kupić kilka pojedynczych w ciągu dnia. 🙂
A tak naprawdę odsyłam wszystkich planujących podróż do Włoch do odwiedzenia bloga Ani wspomnianego wcześniej. Rozkochacie się w nim i zdobędziecie dużo wiedzy, bo ona się lubi nią dzielić i robi to w pięknym stylu!
Podróż trwała od 7 do 10 czerwca 2017, całkowity koszt ok. 850-900 zł/osobę (w zależności od tego kto jakie pamiątki kupował.
Życzę udanych podróży do Włoch.