„Mam taką nadzieję, że będzie nas coraz więcej”- rozmowa z Łukaszem Łosiowskim, hodowcą gołębi pocztowych, prezesem Oddziału  Dobczyce-Stadniki i sekcji Gdów

Sekcja Gdów Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych powstała w tym roku i należy do okręgu Dobczyce-Stadniki. Dziś do sekcji należy 44 hodowców, którzy łącznie mają ponad 1500 gołębi. Większość z nich należała wcześniej do sekcji w Stadnikach, jednak z czasem zaczęto szukać nowego miejsca, które było by bardziej atrakcyjne. Dzięki przychylności wójta Gminy Gdów, udało się znaleźć dogodnie miejsce, gdzie hodowcy mogą się spotykać oraz przygotowywać gołębie do transportu. O pasji jaką jest hodowla gołębi pocztowych rozmawiamy z prezesem Oddziału  Dobczyce-Stadniki i sekcji Gdów- Panem Łukaszem Łosiowskim.

MG: Od kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z hodowlą gołębi?

ŁŁ: Dawno temu, pierwsze gołębie dostałem od starszego kolegi, jeszcze w szkole podstawowej. Jednak nie było to jeszcze tak na poważnie, co roku tak naprawdę zaczynałem od początku. Dopiero w szkole średniej zająłem się hodowlą gołębi tak jak to powinno wyglądać, zacząłem się dokształcać w tym temacie, poświęcać ptakom odpowiednio dużo czasu, odpowiednio je dokarmiać, i wtedy też zaczęła się przygoda z lotami. Na początku właśnie kolega nam zabierał nasze gołębie na loty, jak wracały do domu to już była wielka radość.

MG: O lotach gołębi wiele osób słyszało, ale chyba nie wszyscy wiedzą, jak to się odbywa…

ŁŁ: My jesteśmy zrzeszeni w Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, zatem nasze działania w sekcji Gdów, Oddziale Dobczyce-Stadniki są zsynchronizowane z działaniami innych sekcji, oddziałów i okręgów w Polsce.

Przybliżając temat, w wielkim skrócie, wygląda to tak: Od maja do końca września spotykamy się dwa razy w tygodniu, zazwyczaj w sobotę i w niedzielę, aby przygotować Gołębie do lotu. Odbywa się tzw. koszowanie. Każdy z hodowców przywozi swoje gołębie, które mają odbyć lot.. Na miejscu, w naszym przypadku w naszej bazie w Gdowie, oznaczamy gołębie, mają nakładane specjalne obrączki, dzięki którymi możemy mierzyć im czas i oznaczyć konkretny lot.  Gołębie są rejestrowane, i wkładane do klatek. Podjeżdża wynajęty tir wraz z konwojentem, i pakujemy klatki do specjalnie przygotowanej na nie kabiny transportowej, w której znajduje się woda oraz karma. Czasem jadą w trasę 100 kilometrową, innym razem aż, nad morze. Zaczynaliśmy od lotów na 120 km, ostatnio mieliśmy transport pod Poznań, niedługo zamierzamy wysłać nasze gołębie na wybrzeże. W czasie drogi opłacony przez nas konwojent opiekuje się ptakami, w razie potrzeby karmi je, poi, i na miejscu oddaje w ręce osób, z lokalnej sekcji należącej także do Związku. Stamtąd otrzymujmy informację, że transport dojechał i jeśli warunki pogodowe pozwalają, to gołębie są wypuszczane. Od tej chwili z niecierpliwością oczekujemy na ich powrót do domu.

MG: I wracają? Jak szybko gołąb może wrócić z Poznania?

ŁŁ: Zazwyczaj wracają, ale nie zawsze.  Jeśli nie ma jakiś niesprzyjających warunków pogodowych, zdecydowana większość wraca. Z Poznania ostatnio nasze gołębie wróciły w ok. 4,5 godziny. Spisujemy ich czasy, które później trafiają do naszego rachmistrza, i na ich podstawie robimy rankingi, które brane są pod uwagę przy organizacji wystaw oraz pozostałych klasyfikacji.

MG: Czy gołąb zawsze wraca do swojego gołębnika, czy zdarza się, że wróci do sąsiada?

ŁŁ: Dobry gołąb zawsze wraca do swego domu. Oczywiście zdarza się, że np. z braku sił nie jest w stanie dolecieć do celu, i zatrzymuje się u kogoś innego, ale ponieważ jest znakowany, jeśli tylko trafi na uczciwą osobę, to nie ma żadnego problemu, aby z pomocą człowieka, gołąb trafił do swego hodowcy.

MG: Ile godzin dziennie trzeba poświęcić gołębiom?

ŁŁ: Tak naprawdę, ile kto może. Ja średnio jestem zajęty przy gołębiach ok. 3 godzin dziennie, godzinę przed pracą, i dwie wieczorem, a pomaga mi jeszcze tata kiedy ja jadę do pracy. Trzeba je nakarmić, napoić, wysprzątać im, każdego dokładnie oglądnąć czy nie jest chory. Staram się też dobierać im odpowiednio dietę. Trzeba ją dokładnie zbilansować, dobrać odżywki. Ważne są też treningi, czyli wypuszczanie gołębi na określony czas. To nie tak, że rano się je wypuszcza i siedzą na dachu do wieczora.

MG: Czy bierzecie udział w targach i wystawach?

ŁŁ: Tak, to idealna okazja na spotkania z innym hodowcami, to miejsce gdzie zawsze można zdobyć nowe kontakty, ale i wiedzę. Na targach wymieniamy się gołębiami lub sprzedajemy i kupujemy, od innych. Oczywiście taka sprzedaż i kupno to zazwyczaj do celów reprodukcyjnych, bo do lotów to można kupić takie gołębie, które jeszcze nie latały są to zazwyczaj młode ptaki, inaczej wróciłyby do pierwszego hodowcy. W wystawach biorą udział gołębie z najlepszymi czasami w danej kategorii. W grudniu są organizowane wystawy okręgowe, a w styczniu ogólnopolska. W przyszłym roku będzie jeszcze olimpiada- zawody międzynarodowe, na które będą wybierane gołębie na podstawie wyników z dwóch lat.

Hodowcy z naszej sekcji też mieli niemałe sukcesy: kolega z Klęczany miał drugą samicę w Polsce w kategorii wyczyn, a drugi kolega miał siódmy wynik w kraju w maratonie.

MG: A czy hodowla gołębi to drogie hobby?

ŁŁ: I tak i nie, można hodować gołębie przy niewielkich nakładach finansowych, ale jeśli ktoś chce może wydać fortunę. Same gołębie nie są bardzo drogie, choć i tu bywają wyjątki, ale dochodzi karma, odżywki, koszty weterynarza, i składki, składki członkowskie, na opłacenie transportu i konwojenta, koszty związane z wyjazdami na targi i wystawi. Wszystko zależy od zaangażowania.

MG: Czy sekcja w Gdowie będzie się rozrastać?

ŁŁ: Mam taką nadzieję, że będzie nas coraz więcej. Może kiedyś w Gdowie założymy osobny oddział, ale aby było to możliwe musi być nas minimum 80 osób. Teraz kiedy mamy nową lokalizację w Gdowie przy Cegielnianej naprawdę mamy super warunki. Wcześniej kiedy tir podjeżdżał na załadunek do Stadnik, nie było miejsca, więc stawał na drodze, my wstrzymywaliśmy ruch i w szybkim tempie trzeba było zrobić załadunek. Teraz nikt nie musi się spieszyć, jest miejsce, jest bezpiecznie. Ponadto trochę zainwestowaliśmy w nowe lokum, utwardziliśmy ziemię, naprawiliśmy ogrodzenie postawiliśmy blaszane garaże, gdzie przechowujemy swoje rzeczy. Dzięki współpracy z wójtem będziemy mieli możliwość dalszej poprawy warunków w naszej siedzibie, w której spotykamy się na zebraniach raz w miesiącu, a na załadunek co tydzień. To nam bardzo ułatwi działalność. Chcemy zarażać młodych naszą pasją, to fajna sprawa, uczy młodzież odpowiedzialności i cierpliwości, ale też bardzo wciąga.

Autor: admin

Udostępnij post na:

Skip to content