3 stycznia 2008 roku otwarto w Gdowie stację Pogotowia na ratunek Ratunkowego. Od tamtego czasu znacząco poprawiła się obsługa medyczna mieszkańców gminy.
O tym, że pogotowie ratunkowe na naszym terenie było bardzo potrzebne, nie trzeba przekonywać nikogo. Wcześniej czas dojazdu karetki z Wieliczki czy Myślenic do naszych pacjentów trwał około 25 – 30 minut, a do najdalej położonych miejsc w gminie nawet dłużej. Wówczas wielokrotnie w nagłych sytuacjach, w których dochodziło do bezpośredniego zagrożenia życia do akcji ruszali strażacy-ochotnicy, dysponujący sprzętem niezbędnym do profesjonalnego udzielania pierwszej pomocy. W kilku przypadkach uratowali nie tylko zdrowie, ale życie pacjentów. Uruchomienie stacji pogotowia na naszym terenie było bezdyskusyjne, ale konkretne decyzje i gwarancje finansowania musiały zapaść „u góry”. Krakowskie Pogotowie Ratunkowe, władze samorządowe, nasi lekarze i inni stanęli jednak na wysokości zadania i ich starania zakończyły się sukcesem. Walka trwała bardzo długo. Jednak dzięki wspólnemu uporowi nasze wysiłki dały efekt – obiecano nam przydzielenie ambulansu i uruchomienie całodobowych dyżurów ratowników – wspomina wójt Zbigniew Wojas. W listopadzie 2007 z budżetu gminy przeznaczyliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych na zaadaptowanie pomieszczeń dla załogi pogotowia w budynku tuż obok remizy OSP Gdów. Pierwszego pomieszczenia, w którym stacjonowała karetka użyczyli strażacy, jednak w kolejnych miesiącach został wybudowany nowy garaż. Dzisiaj nikt nawet nie wyobraża sobie, że stacji pogotowia mogłoby u nas nie być. Ona jest tu niezbędna – dodaje gospodarz gminy Gdów.
Szybciej na pomoc
Bezdyskusyjną korzyścią wypływającą ze stacjonowania zespołu pogotowia ratunkowego na naszym terenie jest skrócenie czasu dojazdu do osób wymagających pomocy. Dziś możemy czuć się bezpiecznie – czas dotarcia pogotowia wynosi kilka – kilkanaście minut. Stacjonowanie karetki na miejscu wpływa również na szybszą interwencję podczas wypadków komunikacyjnych, co również ma ogromne znaczenie, gdyż przez naszą gminę przebiegają drogi wojewódzkie i dochodzi tutaj do niebezpiecznych zdarzeń. A to właśnie pierwsze minuty są tymi najcenniejszymi. Z każdą następną szanse na przeżycie mogą zmaleć. Najczęściej takie sytuacje zdarzają się np. przy zatrzymaniu akcji serca, gdy osoba jest nieprzytomna i nie oddycha. Ważne, by pamiętali o tym również świadkowie wypadków – jeśli nie potrafią udzielić pierwszej pomocy, nie powinni stać z założonymi rękami, tylko jak najszybciej wezwać pomoc. Oczywiście może się zdarzyć, że nasi ratownicy udzielają pomocy pacjentowi, a jednocześnie w innym miejscu ktoś wzywa karetkę. Wówczas dyspozytor pogotowia najprawdopodobniej przyśle ambulans stacjonujący w najbliższej okolicy – z Dobczyc, Niepołomic, Trzciany, Bochni, Wieliczki, Myślenic.
Kiedy wezwać pogotowie?
Od momentu powstania Zespołu Ratownictwa Medycznego w Gdowie w roku 2008, liczba wyjazdów wzrasta. W pierwszym roku było około 800, a obecnie jest około 1300 wyjazdów w skali roku – informuje Wojciech Hajduk – kierownik Zespołów Wyjazdowych Ratownictwa Medycznego. Pogotowie należy wezwać w nagłych, uzasadnionych przypadkach. Jednak często zdarzają się sytuacje, że karetka jedzie do pacjenta, a na miejscu okazuje się, że tak naprawdę nic poważnego się nie dzieje i wystarczyłaby wizyta w przychodni. Niekiedy jest też tak, że ambulans traktowany jest jako „taksówka” do szpitala. Pamiętajmy o tym, aby odpowiedzialnie korzystać z numeru 999 czy 112, by nie doszło do sytuacji, w której pomoc do naprawdę potrzebującego pacjenta dotrze zbyt późno. W jakich sytuacjach należy bezwzględnie wezwać pogotowie? m.in. podczas utraty przytomności, drgawek, nagłego i ostrego bólu w klatce piersiowej, masywnego krwotoku, wypadku komunikacyjnego. Gdy nie jesteśmy pewni, najlepiej zadzwonić pod numer 999, a dyspozytor odbierający telefon zbierze od nas wywiad i oceni, czy jest konieczność wysłania służb medycznych. Wezwanie karetki nie może być podyktowane tylko i wyłącznie chęcią szybszego ,,załatwienia” interwencji w szpitalu, z pominięciem kolejki. Obecnie w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych prowadzona jest tzw. wstępna segregacja medyczna co oznacza, że o kolejności zaopatrzenia pacjentów nie decyduje czas przybycia do SOR, ale stan kliniczny i stopień zagrożenia życia i zdrowia.
Defibrylator to podstawa
Obecnie gdowska karetka jest oznaczona literką ,,P” czyli „podstawowa”. Jest to ambulans, w którym służbę pełnią trzy osoby (trzech ratowników medycznych – pielęgniarzy, w tym jeden z nich jest kierowcą).Taki zespół dysponowany jest do wszystkich zdarzeń. Jednym z najważniejszych urządzeń, jakim obecnie dysponuje pogotowie jest defibrylator – profesjonalny sprzęt, służący do monitorowania i przywracania akcji serca. Podobne urządzenia (tyle, że prostsze w użyciu) znajdują się również w wielu instytucjach i miejscach użyteczności publicznej w całej Polsce (na stacjach benzynowych, dworcach, w galeriach handlowych). – Podczas interwencji medycznej mamy możliwość bezpośredniej teletransmisji EKG do oddziału kardiologicznego w celu konsultacji i ustalenia dalszego postępowania z pacjentem – tłumaczy Stanisław Mazur – ratownik medyczny, pracujący w gdowskiej stacji pogotowia. Dokładnie to samo, co my widzimy na monitorze w karetce, widzi lekarz w szpitalu. Oczywiście musimy dodatkowo do niego zadzwonić i poinformować, jakie nasz pacjent ma objawy, przeszłość choroby itp. Na tej właśnie podstawie lekarz kwalifikuje poszkodowanego do leczenia, jednocześnie przekazując, do którego szpitala mamy go przetransportować. Dzięki temu skracamy czas diagnostyki i rozpoczęcia fachowego leczenia – dodaje. Wszystkie Zespoły Ratownictwa Medycznego posiadają podobny sprzęt. Praca ratownika medycznego jest bardzo nieprzewidywalna. Każdy wyjazd jest inny.
Otwarte złamanie nogi, upadek ze schodów, poród…
Czasem bywa i tak, że do szpitala zabierana jest kobieta w ciąży, a do lecznicy dojeżdżają już z narodzonym w drodze maleństwem. Każdego roku w gdowskiej karetce rodzi się średnio dwójka, trójka dzieci. W ostatnim czasie rodzice jednego z noworodków zdecydowali, że ich syn otrzyma imię ratownika odbierającego poród. I tak w ambulansie przyszedł na świat mały Staś.
Damian Kopera