„Trzeba zarazić swoim entuzjazmem innych”- rozmowa z Krzysztofem Pieprzykiem

W czasie Festiwalu Młodych na Gdowskim Zarabiu podziwialiśmy Go jak porywa pielgrzymów i mieszkańców naszej gminy do tańca i wspólnej zabawy. Dziś udało nam się z Nim spotkać i porozmawiać. O swojej pasji opowie Krzysztof Pieprzyk, mieszkaniec Marszowic.

MG: Mieliśmy okazję zobaczyć Pana w akcji w czasie Światowych Dni Młodzieży na Gdowskim Zarabiu. Jest Pan animatorem zabaw?

KP: Jestem wodzirejem, uczestniczyłem w Kursach, Warsztatach oraz Balach Wodzirejów Zabaw Bezalkoholowych organizowanych przez ośrodek Ks. Franciszka Blachnickiego w Katowicach. Prowadzenie imprez to nie mój zawód, tylko pasja. Obecnie studiuję budownictwo na Politechnice Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, w wolnych chwilach uprawiam sport, sędziuję mecze piłkarskie i udzielam korepetycji.

MG: Na czym polega praca wodzireja?

KP: Wodzirej to osoba prowadząca imprezę, jego zadaniem jest zachęcić gości do wspólnej integracji. Dobry wodzirej powinien umieć zarazić uczestników imprezy pozytywną energią, swoim entuzjazmem. Pokazuje, że radość niekoniecznie trzeba czerpać  z butelki wódki czy narkotyków, ale można ją wyrazić przez taniec i zabawę. Trzeba to jednak robić z wyczuciem, aby nikt nie czuł się przymuszany, na parkiecie nie jesteśmy aktywni cały czas, tylko dajemy gościom impuls, taki „zastrzyk energii” w krótkich blokach animacyjnych. Wodzirej pracuje w duecie razem z DJ-em, z którym musi tworzyć kolektyw.

MG: Jakie predyspozycje musi mieć osoba, która chciałaby zostać wodzirejem?

KP: Wodzirej musi być osobą, która jest odpowiedzialna za całokształt atmosfery na imprezie jak również indywidualnie za każdego gościa. Na pewno musi być osobą otwartą do ludzi i cechować się odwagą, pewnością siebie, kreatywnością. Ponadto ważne jest opanowanie i pewna elastyczność, bo często trzeba reagować w różnych sytuacjach, gdzie nie zawsze wszystko idzie zgodnie ze scenariuszem czy oczekiwaniami.

MG: Proszę nam zdradzić, skąd pomysł akurat na wodzireja?

KP: Zaczęło się to 5 lat temu. Zainspirował mnie Kazimierz Hojna-wodzirej lednicki (ceniony wodzirej, w zawodzie od blisko 20 lat, wychował sporą liczbę wodzirejów – przyp. redakcja), który przyjeżdżał do Niegowici prowadzić coroczne Parafiady. Jest to osoba otwarta, która w niezwykły sposób przekazywała swój entuzjazm wszystkim tym, którzy gromadzili się podczas zabaw. I wtedy dowiedziałem się, że istnieją kursy wodzireja. Razem z koleżanką, która również była zainteresowana prowadzeniem imprez ukończyliśmy już wspomniany kurs w Katowicach, a następnie byłem jeszcze dwukrotnie na warsztatach wodzirejskich, na które przyjeżdżają wodzireje z całej Polski, oraz osoby które chcą się tego rzemiosła nauczyć. Jest tam naprawdę świetna atmosfera. Doświadczeni w branży przekazują dobre wzorce stylu wodzirejskiego, natomiast młodzi dzielą się nowymi, ciekawymi pomysłami, dzięki temu można podszlifować swój warsztat, a przy tym świetnie się bawić.

MG: Jak długo trwają takie kursy i warsztaty?

KP: Zarówno kursy jak i warsztaty trwają trzy dni i kończą się balem. Na zakończenie wszyscy uczestnicy otrzymują certyfikat. Nie ukrywam, że w przyszłości, gdy będę miał czas bardzo chętnie pojadę na takie warsztaty jeszcze raz, ponieważ są one potężnym motorem napędowym do dalszej pracy. Chciałbym doskonalić cały czas kunszt wodzirejski.

MG: Czy swoją przyszłość zawodową wiąże Pan właśnie z wodzirejstwem?

KP: Raczej nie. Mam nadzieję, że moją pracę zawodową zwiążę z kierunkiem studiów na które uczęszczam, chcę być dobrym konstruktorem budowlanym. Praca wodzireja to dla mnie hobby, z którego czerpię masę pozytywnej energii. Dzięki środowisku wodzirejskiemu, mogę krzewić w sobie wiele wartości, które mam nadzieję zaowocują w moim życiu.

MG: Jak Pan wspomina Festiwal Młodych w Gdowie? Jak układała się współpraca z pielgrzymami z różnych stron świata?

KP: W Gdowie na Zarabiu była świetna atmosfera. Pielgrzymi, przede wszystkim z Mozambiku, Timoru Wschodniego, Brazylii czy Portugalii byli naprawdę otwarci na nasze propozycje tańców. Przed sceną można było zobaczyć jak wspaniale potrafią się bawić. Bardzo duże było również zaangażowanie ze strony naszych mieszkańców, którzy uczestniczyli w tym festiwalu. Przygotowując się do prowadzenia zabaw podczas Festiwalu Młodych wiedziałem, że będą w nim uczestniczyć pielgrzymi z krajów, które umieją się bawić i są roztańczone. Mimo bariery językowej nie było większych kłopotów z porozumieniem się,  samymi gestami można było zachęcić pielgrzymów do wspólnego tańca. Pracę w Gdowie wspominam bardzo miło. Był to dla mnie bardzo mocny ,,power”, który dodał mi skrzydeł do dalszego działania. To była moja pierwsza międzynarodowa impreza i na pewno jej nie zapomnę.

MG: Oprócz bycia animatorem podczas Festiwalu Młodych pomagał Pan w inny sposób podczas ŚDM?

 KP: Tak, byłem również wolontariuszem przy niegowickiej parafii. Została mi przydzielona funkcja logistyki w mojej miejscowości. Jestem bardzo zbudowany postawą i zaangażowaniem mieszkańców Marszowic. W trakcie ŚDM zauważyłem, że w młodych ludziach dżemie ogromny potencjał, który połączony z doświadczeniem osób starszych może przynieść wiele dobrego.

MG: Wracając do tematu prowadzenia imprez, czy zdarzają się Panu takie sytuacje, że czasem grupa jest oporna na taniec i nie chce współpracować? Jakie są na to metody?

KP: Zdarzają się, owszem i to nawet dość często. Trzeba zrobić wszystko, żeby przełamać pewną barierę w relacjach między ludźmi. Metody, hmmm… niech pozostaną tajemnicą warsztatu wodzirejskiego

MG: Pamięta Pan swoją pierwszą imprezę, którą prowadził?

KP: Pierwsze imprezy,  które prowadziłem to imprezy  urodzinowe, głównie 18-tki u kolegów i koleżanek z klasy oraz różne zabawy oazowe, wspominam je bardzo dobrze. Można powiedzieć, że moje pierwsze kroki w tym zawodzie były bardzo spokojne. Na początku pojawiał się lekki stres, jednak osoby, z którymi pracowałem były bardzo otwarte co dodawało mi odwagi i pewności w siebie.

MG: Czy jakaś sytuacja z dotychczasowej pracy była szczególnie trudna?

KP: Czy miałem taką sytuację? Raczej nie przypominam sobie. W większości ludzie są pozytywnie nastawieni. Zdarza się, że komuś coś się nie podoba, ale to sporadyczne przypadki, wszystkie problemy są w miarę możliwości szybko rozwiązywane.

MG: Jaka piosenka jest najbliższa sercu Wodzireja Krzysztofa Pieprzyka?

 KP: Najbliższy memu sercu jest oczywiście polski folk, najbardziej lubię tańczyć z ludźmi przy piosence „Sksypku ino piknie groj!”

MG: Bardzo dziękujemy za rozmowę!

KP: Dziękuję bardzo, pozdrawiam wszystkich czytelników portalu Mój Gdów

[Not a valid template]

foto. Konrad Zarębski

 

Autor: admin

Udostępnij post na:

Skip to content